*
Skargę złożoną przez pastwo Dora odczytał przewodniczący komisji skarg wniosków i petycji Michał Prus. Dotyczyła bezczynności i przewlekłości działania spółki miejskiej ZWiK oraz burmistrza miasta Oława pełniącego nadzór właścicielski nad spółką, od którego mieszkańcy oczekiwali rozwiązania powstałego sporu.
Ostatecznie komisja uznała się za niewłaściwą do rozpatrzenia skierowanej do niej skargi. Tymczasem kolejni radni wciąż próbowali nakłonić przewodniczącego, by udzielił głosu nadal oczekującym mieszkańcom.
- Z ludzkiego punktu widzenia i z szacunku. Tyle na to ile czekali - apelowała radna Mikołajek.
- Bądźmy ludźmi, jestem za tym, by państwo wyjaśnili ze swojego punktu widzenia kłopoty, z jakimi się zetknęli - prosiła rada Elżbieta Brezdeń z PiS. - Sam fakt determinacji, tak długo czekają na możliwość wypowiedzenia się, uzasadnia przyjęcie i rozpatrzenie pozytywnie tej prośby o głos. Proszę, by pan udzielił głosu tym państwu. Mamy przecież być społeczeństwem obywatelskim.
Wnioski formalne kolejny raz próbowali składać Bartosz Gawlas i Magdalena Ziółkowsk.a
- Mam nadzieję że zmieni pan zdanie, bo - jak się mówi - tylko świnia (?) nie zmienia poglądów i myślę, że weźmie pan pod uwagę to, że tyle czekają - próbowała zmusić przewodniczącego do zmiany zdania radna Ziółkowska. - To, że ci ludzie byli u pana, nie znaczy, że wszyscy radni zostali zapoznani z ich stanowiskiem i problemem. Dobrym rozwiązaniem byłoby wyznaczyć im 5-10 minut, by mogli przedstawić swoje stanowisko i o to apeluję. Cieszę się, że inni radni też.
Na zmianę decyzji przewodniczącego próbowali też wpłynąć państwo Dora, którzy z miejsca dla gości podniesionym głosem próbowali przedstawić swoje racje, dając do zrozumienia, czego oczekują i dlaczego tak bardzo zależy im na zabraniu głosu.
*
To jednak nic nie dało. Przewodniczący twardo stał przy swoim powtarzając, że mieszkańcy byli dwa razy u niego na dyżurze, na komisjach i wszystkie kwestie zostały wyjaśnione dogłębnie. Wyraźnie powiedział państwu, że nie udzieli im głosu na sesji. Od tego są radni, którzy w imieniu mieszkańców zabierają na sesji głos i podejmują decyzje.
Oliwy do ognia dolał radny Michał Prus (BBS), który poparł decyzję przewodniczącego Rady. - Nie jestem przeciwny udziałowi mieszkańców na sesjach, bo my jesteśmy dla mieszkańców, ale jestem przeciwny urządzaniu targowiska z sesji Rady Miejskiej, krzyków, inwektyw i działania pod przymusem - powiedział. - I mówienia, że jak nie rozpoznacie pozytywnie naszego wniosku, to będzie protest itd.
Radny dodał, że do rozstrzygania pewnych spraw są sądy, a kolegów radnych pytał, czy chcą, aby tak wyglądały obrady sesji? Wypowiedź przerwali my państwo Urszula i Józef, wyraźnie zdenerwowani tym, co mówi. Powiedzieli, że nie rozumie ludzi.
Na sali powstał jeszcze większy chaos i przekrzykiwanie. Jedni apelowali do przewodniczącego, by zaprowadził porządek, inni wytykali mu, że nie panuje nad tym, co się dzieje. Ten uciszał mieszkańca mówiąc mu, że zakłóca sesję.
- Nie dopuszcza mnie pan do głosu, więc protestuję - ripostował mieszkaniec. - Radny złożył wniosek, by to rada zdecydowała, czy udzielić nam głosu, a pan nie wyraża zgody. Rada to organ kolegialny i ten organ powinien decydować.
- Jeżeli chodzi o zabranie głosu na sesji, to decyduję ja - odpowiedział mu Krzysztof Mazurek i zarządził pięć minut przerwy. To jednak niewiele zmieniło, bo emocje nie opadły.
- Nie chciałabym, aby obrady sesji odbywały się w takiej atmosferze, ale mam poczucie, że to bezradność i bezsilność powodują tego typu emocje, a możliwość wypowiedzenia się tych państwa te emocje by ostudziły - mówiła radna Mikołajek.
*
- To, co się stało na sesji przed przerwą, to zasługa przewodniczącego Mazurka, a eskalowanie problemu jest zasługą radnego Prusa - podsumował radny Albert Zieliński (WdO). - Wy, panowie, oderwaliście się od rzeczywistości. Wam się wydaje, że wasze funkcje powodują, że możecie wyłączyć zdrowy rozsądek, myślenie, współczucie, empatię. Że wszystko można sprowadzić do jakiegoś mniej lub bardziej głupiego przepisu, który w zależności od tego, jaką macie korzyści lub nie macie, to sobie interpretujecie. Proszę powiedzieć, która ustawa zabrania nam radnym zająć się tą skargą? Która ustawa, panie przewodniczący Mazurek, zabrania panu udzielenia głosu mieszkańcom? Przypomnę panu, bo pana obłuda jest legendarna, jak przy tej mównicy stał prezes firmy Jack-Pol i opowiadał swoje dyrdymały godzinami, ku pana radości i pana Frischmanna - wtedy nie było problemu. Wtedy pan czuł, że można zabrać głos, bo to był pana koleś.
Zieliński dodał, że mieszkańcy byli też na dyżurze u niego około 1,5 roku temu, krótko opisał ich problem i stwierdził, że burmistrz jako właściciel ZWiK może pomóc tę sprawę rozwiązać. Nie dziwi się więc postawie mieszkańcom, skoro od dwóch lat próbują rozwiązać wydawałoby się prostą sprawę. - Opowiadacie im dyrdymały i dziwicie się, że się unoszą, a to są mieszkańcy, którzy mają problem - kontynuował radny. - Naszą, radnych rolą jest rozwiązywanie problemów mieszkańców, więc... ja nie będę do pana, panie przewodniczący, apelował. Uważam, że nigdy nie powinien pan zostać przewodniczącym, jest pan porażką totalną, nieporozumieniem, pomyłką, żartem z tej funkcji. (...) Eskalujecie ten problem. Gdyby pan pozwolił tym państwu zabrać głos, to prawdopodobnie już dawno byłoby po temacie. Państwo by coś powiedzieli, my byśmy przegłosowali, sprawa poszłaby dalej i życie toczyłoby się dalej, ale pan w tym swoim uporze tego nie zrobił. Pan się boi zrobić cokolwiek, na co burmistrz nie pozwoli.







Napisz komentarz
Komentarze