Nasza okolica jest urokliwym zakątkiem Powiatu Oławskiego i tym samym staje się kierunkiem rozwoju zabudowy mieszkalnej oraz jest intensywnie eksplorowana turystycznie przez mieszkańców Oławy i powiatu. Zagęszcza się liczba domów, są wydawane kolejne pozwolenia na budowę, rosną indywidualne inwestycje, kształtuje się szeroka wspólnota mieszkańców i okolica staje się dobrym i przyjaznym miejscem do życia.
Tymczasem mimo historii i teraźniejszości naszej okolicy mamy jako obywatele i podatnicy trudność z wyegzekwowaniem najbardziej elementarnych potrzeb polegających na zaspokojeniu bezpieczeństwa naszych rodzin i gospodarstw domowych. I - jak się wydaje - nie chodzi tutaj najbardziej o kwestię materialną, bo ta zdaje się być do zdobycia polegając na deklaracji np. wójta Artura Piotrowskiego, ale wynika ona z przeszkód typowo biurokratycznych, lub też polegających na obojętności kolejnych władz na potrzebę lokalnej społeczności.
Są trzy zasadnicze trudności, jakie pojawiają się dziś:
1. Naprawa wału kierunkowego, który w sytuacjach skrajnych przyjmuje na siebie pierwszą falę.
2. Naprawa wału na Odrze po zniszczeniach powodowanych przez bobry.
3. Projekt rezerwatu na terenie polderu.
Działanie wału kierunkowego, tzw. kierownicy, jest absolutnie istotne, ponieważ jego brak naraża wał główny na przyjęcie głównej fali powodziowej, podmycie wału i radykalne zwiększenie zagrożenia powodziowego. Trudność polega na tym, że wał kierunkowy ulega podczas powodzi uszkodzeniu i wymaga odbudowy, tymczasem z ust radnego Drabińskiego, powołującego się na wpływy w Wodach Polskich, usłyszeliśmy, że wał kierunkowy może być likwidowany. Ta absurdalna decyzja może nas kosztować bardzo wiele podczas kolejnej powodzi.
Są miejsca w wale, gdzie swoje kolonie rozwinęły bobry. Trudność polega na tym, że budując swoje nory w wale rujnują jego strukturę niszcząc go i potencjalnie tworząc miejsca przerwania wału przez napierające masy wody. To głównie w takich miejscach odbywała się praca mieszkańców w czasie powodzi polegająca na uszczelnianiu wyrw workami z piaskiem. Ponadto mimo modernizacji wału na Odrze zagrożenie pojawia się też po stronie wału na Oławie, który jest w stanie absolutnie złym oraz jest zbyt niski. Tutaj również trwała praca setek ludzi nad umocnieniem i podwyższeniem wału. Odnosimy nieodparte wrażenie, graniczące z pewnością, że w tym przypadku ochrona przyrody, a konkretnie siedliska bobrów, odbywa się kosztem zwiększenia zagrożenia powodziowego okolicy oraz bezpieczeństwa mieszkańców.
Odbyły się ostatnio spotkania przedstawicieli władz z mieszkańcami Siedlec i Zakrzowa dotyczące planów, propozycji utworzenia rezerwatu na terenie polderu za wałem przeciwpowodziowym. W ocenie mieszkańców, wyrażonej jednoznacznym stanowiskiem podczas głosowania, nie ma naszej aprobaty dla takich działań z powodu niemożności prowadzenia gospodarki leśnej na takim terenie. Nikt rozsądny nie powinien dopuścić do sytuacji, w której płynąca rwąca woda porywa leżące kłody i drzewa potęgując ewentualne ryzyka i zwiększając szkody. Przykładem może być sytuacja z ostatniej powodzi, gdy płynąca kłoda zablokowała się pod mostkiem na Oławie w Marcinkowicach piętrząc wodę i uszkadzając konstrukcję mostku.
Nasza aktualna sytuacja budzi niepokój mieszkańców Siedlec, Zakrzowa i okolic, ponieważ nie obserwujemy jakichkolwiek prac zmierzających do naprawy, lub choćby przywrócenia dobrego stanu zabezpieczeń przeciwpowodziowych w naszej okolicy, a nietrudno się domyśleć, że kolejne zagrożenie może się pojawić już choćby najbliższej jesieni.
Wobec braku konkretnych działań ze strony poszczególnych władz zwracamy się z prośbą o publikację materiału w celu wywarcia presji społecznej w kierunku zabezpieczenia mieszkańców naszych wsi.
Waldemar Rożek







Napisz komentarz
Komentarze