Bo Ona jest wyjątkowa.
Z wiekiem przychodzi taki moment, że trzeba to komuś powiedzieć, taki swoisty coming out. Otóż jedyną kobietą, dla której kiedykolwiek zrobiłem striptiz - i nikt nie wyszedł z sali, na dodatek bili mi brawo - była Bożena Potoczny. Może reakcja nie była tak gwałtowna jak na pierwszym pokazie striptizu w "Moulin Rouge" (1893), gdy modelka pracująca dla artystów rozebrała się przed studentami, za co ukarano ją grzywną, co miało spowodować rozruchy, stłumione dopiero przez wojsko, ale...
Jest smutny polski rok 1981, końcówka szarej komuny, na horyzoncie czuć już zbliżający się stan wojenny, tymczasem w oławskim Ośrodku Kultury pani Bożena Potoczny reżyseruje kolorową i szaloną szopkę noworoczną, której elementem kulminacyjnym był striptiz - nie oszukujmy się, wielu przyszło wtedy głównie dlatego, że na zaproszeniu była zapowiedź pierwszego w Oławie publicznego obnażania się. Ani słowa o tym, że na scenie w rytm największego przeboju Bee Gees, czyli "How Deep Is Your Love", będziemy rozbierać lalkę, a dokładniej marionetkę. Będziemy, bo robiłem to z Kubą Cyganowskim - lalka miała tyle fatałaszków do ściągania z siebie, że jeden facet nie dałby rady. Męskie feromony z poziomu siedzeń poszybowały pod sufit. Owacje!

Pani Bożeno, pokazała nam Pani wtedy, że "Moulin Rouge" można sobie zrobić w Oławie, a emocje publiczności rozgrzać do czerwoności, umiejętnie podsycając ciekawość i stopniując napięcie, a jednocześnie nie zniżając się poniżej pewnego poziomu artystycznego. Pokazała nam Pani wtedy, że oprócz świata zjadaczy chleba, istnieje jeszcze inny świat - wrażliwości, niedopowiedzenia, słowa, obrazu, koloru, ruchu, sztuki, kultury...
To była pierwsza z odsłon Pani Bożeny, jaką poznałem. Potem było tylko lepiej i bardziej zaskakująco. Bo Pani Bożena zaskakiwała (i wciąż mnie zaskakuje!) każdą dziedziną, w której na nowo ją poznawałem.
Różnorodnością artystycznych form - bo i teatr, i fotografia, i rzeźba, i wszechstronne malarstwo. Wciąż tworzy, bierze udział w plenerach, wystawia.
Uporem, odwagą i pokorą w poznawaniu, w uczeniu się, w dokształcaniu - w wieku 73 lat poszła na podyplomowe studia w Akademiki Sztuk Pięknych. I je ukończyła! Dyplom dostała!
Mądrością w dzieleniu się z innymi swoimi umiejętnościami, doświadczeniem - do dziś z sukcesami prowadzi warsztaty teatralne i malarskie na Uniwersytecie Trzeciego Wieku.
Pani Bożena to instytucja. To dobro rodowe Oławy. Trudne do jednoznacznego sklasyfikowania, bo nie mieści się w zwykłych ramach. Najłatwiej byłoby powiedzieć, że jest nestorką oławskiej kultury, choć byłaby to zaledwie część prawdy - słowo "nestorka" kojarzy się z czymś przeszłym, tymczasem pani Bożena żyje w teraźniejszości - jeśli przysiada, to na chwilę, jest zawsze w trakcie, wiecznie przed, a nie już po. Gdy odejdzie, to w biegu, bo - jak sama mówi - nigdy nie zwalnia.
Może kiedyś, zapytana, sama to zrobi, ale ja nie odważę się jej zdefiniować. Dla mnie i zapewne dla wielu mieszkańców Oławy to po prostu Bożena Potoczny. Jedyna taka.
*
Obecnie zamiast striptizu do wykonania (już nie ten wiek) Pani Bożena oferuje mi nauki. Rzadko z nich korzystam, ale zawsze wysłuchuję i obiecuję sobie, że kiedyś też spróbuję.
Parę lat temu zadałem Jej to najważniejsze pytanie:
- Po co to wszystko? Jaki jest sens?
- Sensem jest walczyć ze sobą i słabościami przez całe życie! I nikt nie ma dobrej odpowiedzi. Po co? By zostawić po sobie ślady. W ludziach, gdy wpływamy na nich, i w swoich dziełach. To ślady wytworów swojej ręki, swojej wyobraźni. Wszystko jedno, co to będzie, czy piękny mebel, ikona, obraz, czy szydełkowanie. Bo to wszystko jest jakimś kreowaniem swojej osobowości, według swojej miary. Czy bardziej skomplikowanie to robimy, czy może nieskomplikowanie, to jest jakieś. Według miary każdego... Nie tak łatwo dać odpowiedź na to pytanie. Jeśli o mnie chodzi, zaczynam śmiać się sama z siebie, że muszę ze 200 lat żyć, tyle mam blejtramów i niezużytych farb. Dzień bez malowana to dzień stracony, to moja dewiza, choć trudno dotrzymać jej kroku. Najbardziej mnie to cieszy i to jest największy sens, że ktoś chce ze mną współpracować - obecnie z reguły są to seniorzy - i ja chcę się dzielić swą wiedzą i energią. Niech trwa wieczna młodość umysłu!
*
Nie przegapcie tej wystawy, a zwłaszcza wernisażu w najbliższą sobotę.

To wyjątkową wystawa malarstwa Bożeny Potoczny, artystki tworzącej cykle pełne magii, realizmu metafizycznego i niezwykłej wrażliwości na świat natury i człowieka. Obrazy artystki zabiorą Was w podróż przez świat marzeń, teatru, natury i tajemnic życia - od martwych natur, przez symboliczne pejzaże, aż po metaforyczne wizje, które balansują między introspekcją a esencją twórczości. Nie przegapcie spotkania ze sztuką, która zatrzymuje czas i pozwala spojrzeć na życie w zupełnie nowy sposób...







Napisz komentarz
Komentarze