Ze wstępnych policyjnych ustaleń wynika, że 24-letni kierowca osobowej skody jadący w stronę Sobociska na prostym odcinku drogi rozpoczął wyprzedzanie motocykla suzuki, a wtedy motocyklista z nieustalonych przyczyn zjechał na lewy pas ruchu, doprowadzając do zderzenia ze skodą. Siła uderzenia musiała być ogromna, bo szczątki suzuki i skody były porozrzucane po całej jezdni. Motocykl zapalił się po zderzeniu - gasili go strażacy, którzy pierwsi dotarli na miejsce wypadku. Na miejscu był także śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Pomimo podjętej reanimacji życia 35-letniego Łukasza Klepackiego nie udało się uratować. Kierowcę skody, mieszkańca powiatu oławskiego, przewieziono do szpitala, był trzeźwy.
- Na miejscu wykonano czynności z udziałem prokuratora oraz biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych - mówi oficer prasowa KPP w Oławie Wioletta Polerowicz.
Martyna, żona motocyklisty, o tragedii dowiedziała się cztery godziny później, gdy chwilę przed 23.00 do domu zapukali policjanci. Natychmiast pojechała na miejsce wypadku, gdzie nadal pracowały służby.
Do dziś nie może zrozumieć, co się stało, dlaczego jej mąż zginął, szuka więc świadków zdarzenia. Prosi o kontakt każdego, kto 20 września między godziną 19:00 a 20:00 przebywał na drodze pomiędzy Jarosławicami a Sobociskiem, w okolicach miejsca wypadku.
- Szczególnie proszę o kontakt osobę, która znalazła telefon komórkowy na miejscu wypadku i przekazała go odpowiednim służbom - napisała w ogłoszeniu pani Martyna. - Szukam wszystkich ewentualnych świadków zdarzenia, którzy mogli być w pobliżu lub pojawili się na miejscu po wypadku i widziały cokolwiek, co mogłoby okazać się ważne. Każda informacja, nawet drobna, może mieć znaczenie. Proszę o kontakt pod numerem 692330379.
Ogłoszenie ukazało się w lokalnych portalach i już są efekty.
- Odezwali się do mnie państwo, którzy znaleźli telefon - mówi pani Martyna. - Przekazałam ich dane mojemu prawnikowi, ale jeszcze nie wiem, co z tym będzie dalej.
*
W uroczystości pogrzebowej oprócz rodziny uczestniczyli przyjaciele, współpracownicy oraz koledzy z klubu motocyklowego WRM Oława, którzy przyjechali na motocyklach, by w wyjątkowy sposób towarzyszyć swojemu przyjacielowi w ostatniej drodze. Ceremonia miała niezwykle symboliczny charakter. Gdy urna została złożona do grobu, ciszę przerwał ryk silników - motocyklowy hołd, który wybrzmiał w pamięci wszystkich obecnych. Dźwięk ten, pełen emocji i szacunku, stał się przejmującym symbolem życia, jakie prowadził Łukasz - życia wypełnionego pasją, wolnością i przyjaźnią.
*
Oboje urodzili i wychowali się w Oławie, ale zamieszkali w powiecie brzeskim wraz z dwiema córkami (5 i 6.5 roku).
- Mąż pracował jako inżynier, a jednocześnie studiował na Politechnice Opolskiej - mówi pani Martyna. - Ja zajmuję się domem i prowadzę twórczy biznes. Mąż miał wiele pasji, był człowiekiem "w ruchu", kochającym życie i ludzi. Motocykle zawsze były dla niego czymś więcej niż po prostu hobby, jeździł również na torze. Ja też jestem motocyklistką, choć w tej chwili nie jeżdżę. Wtedy, pod Sobociskiem, mąż nie jechał w jakieś konkretne miejsce, wybrał się po prostu na przejażdżkę, korzystając z ostatnich ciepłych dni sezonu.




To ich ostatnie wspólne zdjęcie na motocyklu









Napisz komentarz
Komentarze