Choinki do Bystrzycy przyjechały z dalekich lasów w Jugowie. Już przed od 8 rano wiele osób czekało na nie w Bystrzycy przy kancelarii leśnictwa Janików. Jak zapowiadało Nadleśnictwo Oława, sprzedaż miała być do 14.00 lub do ostatniego drzewka. Poszło błyskawicznie - już o 8.30 wszystkie choinki zostały rozebrane, zostało parę krzywych i takich "nie do wzięcia". Choinki o wysokości do 3,5 metra (czyli większość) kosztowały 40 zł, wyższe były po 80 zł. Szybko sprzedano ok. 300 klasycznych choinek, czyli takich świerkowych, do tego z 50 sosenek.
- Za rok trzeba będzie stać już od 6.00, żeby cokolwiek kupić! - komentowała niezadowolona pani, która przyjechała tuż po 8.00 i nie udało jej się kupić ładnego drzewka.
- Najgorsze to ręczne wypisywanie, i jeszcze dwie pieczątki, trzeba swoje odstać - mówił w jednej z trzech kolejek mieszkaniec sąsiedniej wsi.
- Panie, ale za to, jak cię złapią, masz kwitek, że z lasu, ale legalnie.
- Taka sprzedaż to świetny pomysł, ale za mało choinek. Sprzedaliby spokojnie i 1000. Może za rok?
- Tylko te auta zastawiają całą ulicę nawet bramy i ludzie nie mają jak wyjechać z domu.
- Szkoda, że tam mało i tak szybko - mówili ci, którzy przyjechali już około 9.00 i nie mieli w czym wybierać.
- A dlaczego aż z Jugowa. To nie mamy w naszym powiecie swoich lasów, swoich choinek - pytała pani w kolejce z wielką choinką.
- Ale chłopaki fajnie i szybko pomagają "zapakować" choinki - cieszyła się inna.

















Napisz komentarz
Komentarze