Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 08:45
Reklama
Reklama

Motocykle znajdują mnie same

Zbiera je od kilkunastu lat. Miał już dwieście, ale na szczególne wyróżnienie zasłużyło około dwudziestu. Są w pełni oryginalne, bez najmniejszych śladów współczesności. Za to kocha je najbardziej. One zostaną z nim na zawsze. Sebastian Wiącek ma w swojej kolekcji prawdziwe motocyklowe perełki
Podziel się
Oceń

Domaniów. Ocalił kawał historii

Do Domaniowa przeprowadził się w ubiegłym roku. Wcześniej mieszkał na Podkarpaciu i tam w szkole średniej zaczęła się fascynacja starymi maszynami. Bakcyla zaszczepił mu starszy brat, który jeździł junakiem i dnieprem. Mały Sebastian podpatrywał jego i kolegów. Pierwszy motor kupił w drugiej klasie szkoły średniej. To było DKW 350. - Nie do końca wiedziałem, co robię - wspomina. - Brat się śmiał, że mogę sobie do tego dokupić kółka i tylko pchać po podwórku. Zawziąłem się, zdobyłem na motobazarze przednie zawieszenie, błotnik i niezbędne części. Wydałem na to wszystkie oszczędności. I tak się zaczęło.

 

Na fot. DKW MZ250 z 1940 roku. Tylko dzięki błyskawicznej reakcji udało się kupić taką perełkę. Zachowany w oryginalnym stanie

Przez kilkanaście lat zbieractwa nauczył się, gdzie i jak szukać. Teraz okazje trafiają się same. Systematycznie przegląda też internetowe aukcje, bo wie, że tam można trafić prawdziwe perełki. Ale trzeba mieć sporo szczęścia i być najszybszym. Tak zdobył jeden z najcenniejszych motocykli w kolekcji - DKW z 1940 roku. To jego oczko w głowie. Nigdy nie remontowany, w stanie oryginalnym. Każda śrubka pamięta dawne czasy. Nawet drewniana rączka na siedzeniu pasażera jest z tamtych lat. Dla tego egzemplarza czas się zatrzymał. Sebastian nie czekał ani chwili. Jak tylko zobaczył aukcję, natychmiast dzwonił do sprzedawcy. To nie był kolekcjoner. Po śmierci ojca, córka sprzątała garaż i poprosiła chłopaka, żeby wystawił motor. - Miałem szczęście, że zadzwoniłem pierwszy - mówi. - Zaproponowałem dobrą cenę i chłopak usunął ofertę z internetu. Umówiłem się, że odbiorę zdobycz następnego dnia.

 


Czekał pod bramą już o szóstej rano. Był świadomy, że kupił rarytas. Chłopak, który sprzedawał DKW powiedział, że nawet po wycofaniu ogłoszenia, telefon urywał się do godziny 22.00. Nie był świadomy, że ma tak pożądaną maszynę. Trochę żałował, że zgodził się od razu na ofertę Sebastiana, bo już wiedział, że internetowa licytacja sięgnęłaby znacznie wyższej ceny. - Zachował się honorowo i nie wycofał - mówi. - Kupiłem go w 2009 roku, za cztery tysiące złotych.

To niewiele, tym bardziej, że ceny takich motocykli z każdym rokiem idą w górę. Sebastian stara się kupować tylko kompletne egzemplarze. Jeśli trafi się zabytkowy motor, ale z brakującymi częściami, nie warto go kupować za wszelką cenę. - Zdobycie niektórych elementów graniczy z cudem. A nawet jak się trafią, to bywają piekielnie drogie, dlatego staram się kupować tylko pełne okazy.

Dlaczego spośród dwustu, zostało około dwudziestu? Sebastian miał w kolekcji maszyny, które nie były całkowicie oryginalne lub odrestaurowane w sposób, jaki nie do końca mu odpowiadał. Przyznaje, że gdyby miał do nich dokupić części i doprowadzić do zadowalającego stanu, to po prostu nie starczyłoby mu czasu. To zadanie niewykonalne. Oddał je więc w ręce innych pasjonatów. Tłumaczy, że w ten sposób, ktoś inny ocali kawał historii. A on zaoszczędzi czas na swoją stałą kolekcję.

Kosmiczny z dzieciństwa

Skuter Osa M-52 pochodzi z lat sześćdziesiątych i w kolekcji zajmuje szczególne miejsce. Sebastian zobaczył go pierwszy raz w swoim rodzinny mieście. Siedmiolatek oglądał Osę, z zapartym tchem w każdy wtorek. Właściciel przyjeżdżał nią na targ i parkował koło piekarni: - Podbiegałem z kolegami. Nie mogliśmy się nadziwić. Pytaliśmy, co to za kosmiczny pojazd?

Los sprawił, że w 2000 roku Sebastian dostał cynk, że ktoś ma do sprzedania jakiś tam stary polski motor: - Sprawdziłem. Okazało się, że w garażu stoi dokładnie ta osa z dzieciństwa. W niezmienionym stanie.

 

Na pierwszym planie skuter OSA z 1964 roku. Dokładnie ten sam, który Sebastian podziwiał w rodzinnym mieście, mając 7 lat

Kolekcjoner mówi, że każdy motor ma swoją historię, ale nie wszystkie udało mu się poznać. Niektóre maszyny po prostu znalazł porzucone na złomie, w ostatniej chwili ocalił je przed zniszczeniem. Często kupuje też od ludzi, którzy odziedziczyli pojazd, ale wcale nie interesują się motoryzacją i nie mają nawet świadomości, co trzymają w garażu. Takie okazje są najlepsze, bo można kupić rarytas za niewielkie pieniądze. Kiedy urodził się wnuk, pewien starszy mężczyzna wyniósł swój motor na strych. Od tego dnia nie jeździł. Podarował go chłopakowi i dał wolną rękę. Kiedy wnuk stał się pełnoletni, sprzedał ten pojazd. Po osiemnastu latach zniósł ze strychu, właśnie dla Sebastiana. Jednak nie wszystkie udało się nabyć tak łatwo.

 

Na to cacko czekał półtora roku. M72 z 1952 roku, sprowadzony z Ukrainy. Kupiony z kompletem dokumentów, od oficera armii rosyjskiej


Na M-72 z 1952 roku czekał półtora roku. Dał zlecenie handlarzom, że mają znaleźć egzemplarz spełniający niemal nieosiągalne kryteria. Miał być zachowany w najwyższym stopniu oryginalności. Udało się. Znaleźli na Ukrainie: - Ten motocykl kupiony został od oficera armii rosyjskiej. Mam komplet dokumentów, łącznie z książką zakupu z maja 1952, kiedy miał przejechane 22 kilometry. Nic nie było w nim wymieniane. Jest sprawny. Silnik, skrzynia, rama wszystko oryginalne. Kosztował 7500 złotych.

Motor, którego nie było

Podczas kilkunastoletniej przygody zdarzały się też momenty, które niejednego pasjonata przyprawiłyby o zawrót głowy. Sebastian przeżył taką sytuację i nie zapomni jej do końca życia. Chociaż wolałby, żeby w ogóle się nie wydarzyła. Pojechał w odwiedziny do znajomego i dowiedział się, że dwie wioski dalej, starszy człowiek ma w stodole jakiś zabytek. Długo się nie zastanawiał. Sprawdził "cynk". Starszy pan wyszedł uradowany, że zjawił się ktoś zainteresowany. Pokazał motor: - To był NSU z 1934 roku. Coś pięknego! Powiedział, że odda za 800 złotych. Oszalałem ze szczęścia, nie wiedziałem, jak się zachować. Myślałem, że buty mi się zapalą. Do domu miałem 70 kilometrów. Obiecałem, że pojadę po pieniądze. Rano czekałem z przyczepką. Zadzwoniłem: - Dzień dobry, ja po motocykl! - Jaki motocykl?! - No ten, który wczoraj oglądałem. - Ja niczego wam nie pokazywałem. Nie mam żadnego motocykla. Sprzedałem go dawno temu!

Sebastian nie wie, dlaczego starszy pan tak się zachował. Być może się rozmyślił i nie wiedział, jak z tego wybrnąć.

Kolejna okazja, która przemknęła koło nosa, dotyczyła bocznego wózka do junaka. To wypatrzył na aukcji, ale nie kupił od razu, bo coś mu nie pasowało. Był pewny, że to samoróbka, przygotowana do transportu. Sprawdził jeszcze w internecie. Zdziwił się. - Okazało się, że to oryginalny wózek transportowy, wyprodukowany w bardzo małej ilości. Natychmiast wróciłem na aukcje, ale było już po wszystkim.



Kolekcjoner ma też współczesny motor ducati, ale ten nie ma dla niego większego znaczenia. Służy jedynie do przemieszczania się. Gdyby ktoś zaproponował dobrą cenę, sprzedałby go - od tak, bez żalu: - Nie interesują mnie motocykle współczesne. Kiedyś nimi handlowałem i  jest to dla mnie, jak...  mięso dla rzeźnika. Natomiast starymi nie mogę się nacieszyć.

Jedyny taki

Pośród wiekowych modeli stoi jeden, który się wyróżnia. Wygląda "świeżo", więc raczej nie powinien interesować Sebastiana. Ale to tylko pozory. To sentymentalna maszyna. Oczko w głowie. Od podstaw zrobiony ręcznie: - Zaprojektował go mój kolega z technikum samochodowego. Nie ma w nim części fabrycznych, rama jest zrobiona z rur. Nie znajdzie się tutaj nic seryjnego, to niepowtarzalny egzemplarz, bo powstała tylko jedna sztuka.

Twórca nazwał go Zappo. I mimo, że został dopuszczony do ruchu w 2000 roku, to duszę ma z dawnych lat. Silnik jest od samochodu zaporożec. Żeby odkupić ten rarytas, Sebastian nachodził kolegę przez trzy lata. Teraz stara się go systematycznie przerabiać na swoje potrzeby: - Na tym polega cała zabawa, w takiej maszynie robi się wszystko, na co ma się ochotę. Jest jak zabytek, bo ciągle trzeba przy nim grzebać.

W tej chwili pasjonat jest zafascynowany zabytkowymi maszynami z Francji. Poluje m.in. na terrota. Ten motor zupełnie różni się od tych, które ma w stałej kolekcji. Stylistyką nie pasuje ani do niemieckich, ani do polskich. To po prostu "coś innego": - Inna konstrukcja, inna historia - dodaje.

Kiedy przeprowadzał się do Domaniowa, nie było mowy, żeby skarby na kółkach zostały w rodzinnym domu. Musiały być razem z nim. Systematycznie dowoził je na przyczepce. Na Podkarpaciu zostało jeszcze kilka maszyn, ale i te wkrótce dołączą do reszty. Na pewno wzbogacą kolekcję zupełnie "nowe" rarytasy. W ciągu kilkunastu lat nie było roku, żeby czegoś nie kupił: - Zdarza się miesiąc bez nowego nabytku - śmieje się. - Ale nie rok! Te macki sięgają już za daleko. To się samo napędza i żyje własnym rytmem. Motocykle same mnie znajdują.
 
Co ma w kolekcji?

Junak M10 z wózkiem bocznym sum, rocznik 1964;
M72 - 1952;
Pannonia - model T5, 1968;
DKW MZ250, 1940;
Zappo własna konstrukcja (silnik od zaporożca);
Jawa 90 roadster, 1972;
WSK M06-Z2, 1964;
Osa M52, 1964;
SHL M11, 1966;
WFM M06, 1956;
SHL M05, 1954;
Komar, model 23-20, 1969;
Simson SR1, 1956;
Simson SR2, 1959.

Tekst i fot.:

Agnieszka Herba [email protected]


Napisz komentarz

Komentarze

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: To miasto nie ma gospodarza, jakby miał odrobinę honoru to podałby się do dymisji i oddał pobrane wynagrodzenie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 07:47Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: JacekTreść komentarza: Składam należne gratulacje! Dodam, że Rowerem przez Jelcz w ubiegłym roku doceniło talent Wojtka Ganczarka organizując odsłonięcie jego gwiazdy w dębińskiej alei. Gratuluję również rodzicom, którzy wychowali tak zdolnego człowieka! Oboje, przez długie lata związani są ze szkolnictwem. A my? cóż, pozostaje nam cieszyć się, że Wojtek Ganczarek w tak piękny sposób rozsławia nasze miasto!Data dodania komentarza: 5.12.2025, 06:31Źródło komentarza: Wojciech Ganczarek z Grand Prix Festiwalu HumanDOCAutor komentarza: MelomanTreść komentarza: Prawdziwa uczta dla miłośnika muzyki barokowej , wspanialeData dodania komentarza: 5.12.2025, 04:23Źródło komentarza: Wyjątkowy koncert w Sali RycerskiejAutor komentarza: JaTreść komentarza: Zbudujmy kopułę nad miastem i odetnijmy się od reszty świata. To jest moja propozycja. Druga to powieście ten dokument w ratuszu tam gdzie król piechotą chodził. Tylko nie wiem czy starczy kartek dla wszystkich mieszkańców. W końcu wszyscy za to zapłaciliśmy to powinniśmy mieć prawo z tego skorzystać.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 22:50Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: **Treść komentarza: Teraz jest zimno i biedny dziadek z rowerkiem zamiast chodzika koło 12 /13 chodzi sobie chodnikiem koło zacisznej lub Iwaszkiewicza w kierunku kościoła lub sklepu Społem. Oława. Jest niski szczupły i napewno potrzebuje nowych ciepłych spodni sweterka i kurtki.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 21:37Źródło komentarza: Rusza akcja "Podziel się z potrzebującymi"Autor komentarza: &&Treść komentarza: Może pomożecie dziadkowi, który prawie codziennie ledwo chodzi z rowerkiem w okolicach Iwaszkiewicza zacisznej i Jakuba sklepu oława Wydaje się bardzo potrzebujący.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 21:31Źródło komentarza: Rusza akcja "Podziel się z potrzebującymi"
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama