Internat był szczególną instytucją. Dach nad głową mieli tam nie tylko uczniowie - pensjonariusze tej placówki, ale także rodziny profesorów, pracujących w ogólniaku - Paliderowie, Fiedeniowie, Noskowie i Stępieniowie. W roku 1960 zamieszkał tam nauczyciel geografii, Stefan Kubica.
Pod wspólnym dachem
Najważniejszy był chemik Stefan Stępień, kierownik i wychowawca internackiej społeczności. "Pan Szanowny" (tak zawsze zaczynał reprymendy) miał szczególne metody wychowawcze. Kiedyś zaskoczył mnie wtulonego w Bogumiłę, w ciemnej internackiej jadalni. Zaświecił światło i - charakterystycznie wzruszając ramionami - rzucił krótkie: - Bawidamek! Odwrócił się, zgasił światło i wyszedł. Bogusia i ja szybko poszliśmy w swoje strony.
Z rusycystką Ireną Noskową też trzeba było się liczyć. Najgorsze były pobudki. "Caryca" umiała postawić na równe nogi każdego śpiocha, polewając wodą. Potrafiła też uczyć mądrej zabawy. Bardzo sympatycznie wspominam, inspirowane przez nią, szkolne i internackie imprezy. Uczyła zabawy i tańca. Dzięki niej wykonałem z Bogusią pierwszy w życiu taniec - do piosenki Marino Mariniego "Kriminal tango". Do dzisiaj pamiętam, jak tańczyć "dwa na jeden". I Bogusię również.
Napisz komentarz
Komentarze