Oława. Charytatywnie. Oławska Platforma Pomocy zgromadziła 80 worków ubrań i 500 par butów, które trafią do dzieci w Nepalu. Stowarzyszenie, którego prezeską jest Agnieszka Mikołajek, włącza się w wiele akcji, które mają pomóc tym najbardziej potrzebującym, ale nie tylko
- Jest nas około 15 osób - opowiada Mikołajek. - Działamy w różny sposób. Spotykamy się raz w miesiącu, ale tak naprawdę naszym centrum dowodzenia jest Facebook. Większość spraw załatwiamy komunikując się przez Messenger. Wydaje nam się, że z miesiąca na miesiąc idzie coraz lepiej. Od niedawna funkcjonujemy już formalnie jako stowarzyszenie.
Nepal
Akcja ma szerszy wydźwięk. Zainicjował ją wspinacz ze Szczecina Marcin "Yeti" Tomaszewski po powrocie ze swojej wyprawy do Katmandu. Tam spotkał małe dzieci, które - aby dotrzeć do szkoły - długie kilometry po śniegu przemierzały boso. Wszystko przez to, że tamtejszych rodzin po prostu nie stać na ciepłą odzież.
- W lutym byłem uczestnikiem wyprawy alpinistycznej, której celem był jeden z wymagających siedmiotysięczników w Himalajach - mówi wspinacz. - W trakcie karawany zauważyłem dzieci przemierzające w klapkach kilometry do swojej szkoły w miejscowości Ghunsa. Nie mogłem uwierzyć, jak mogą wytrzymać w tak niskich temperaturach. Moje palce marzły w ciepłych butach. Po powrocie do domu ta myśl nie dawała mi spokoju i postanowiłem wrzucić post na moim fanpage`u z prośbą o przesyłanie odzieży i butów dla wspomnianych bohaterów. Po miesiącu zbiórki dotarło do nas ponad dwie tony rzeczy. W kolejnym miesiącu prawie cztery. Oniemieliśmy, gdy zobaczyliśmy wysoką jakość przesyłanych ubrań i butów. Ta akcja pokazała, że kiedy trzeba, potrafimy pokazać nasze serca.
O zbiórce w internecie przeczytała Joanna Smysło z Oławskiej Platformy Pomocy: - Rzuciłam hasło i nikogo nie musiałam przekonywać. W ciągu dwóch tygodni udało nam się zebrać tonę odzieży razem z butami. Pierwsza tura pojechała do Szczecina wraz z ludźmi, którzy po prostu zechcieli nam pomóc, bo akurat jechali w tamtą stronę. To były jednak same buty. Problem pojawił się przy ubraniach. Myśleliśmy, że mamy 40 worków, a uzbierało się 80. Musieliśmy znaleźć kogoś, kto tyle będzie w stanie zawieźć.
To nie koniec przeszkód. Organizatorzy otrzymali tak dużo ubrań, że musieli zakończyć akcję przedwcześnie. Planowano, że potrwa ona do połowy sierpnia, a nagle w lipcu ogłoszono, że potrwa jeszcze tylko kilka dni. Terminem granicznym był wtorek. Joanna Smysło wynegocjowała przedłużenie do czwartku. Ostatecznie znalazła się osoba, która zawiozła worki z ubraniami - tym razem nie do Szczecina, a do Juraty. Koszty transportu w połowie pokrył wolontariusz, a w połowie zrzucili się na nie członkowie OPP. Ubrań było tak dużo, że 15% z nich nie zmieściło się do magazynu. Trafiły jednak do jednego z pomorskich domów dziecka.
- Niektórzy dziwili się, że robimy zbiórkę odzieży zimowej - opowiada Joanna Smysło. - Trafia ona jednak do wiosek leżących u podnóża największych gór świata. Temperatury tam bywają naprawdę ekstremalnie niskie. Akcja jest na tyle dobrze przemyślana, że jej organizatorzy sortują otrzymane rzeczy. Te letnie wysyłają do Afryki. Nic więc się nie marnuje.
Agnieszka Mikołajek przyznaje, że odzew był fantastyczny: - Dziękujemy wszystkim, którzy wspomogli inicjatywę. Daje nam to wielką satysfakcję, ale też motywację do kolejnych działań. Dziękujemy tym, którzy oddali dwie pary butów, ale też tym, którzy przywieźli nam dwa worki. Cieszymy się, że odzież była naprawdę dobrej jakości. Część została kupiona specjalnie dla dzieci w Nepalu. Ludzie potraktowali sprawę z wielkim sercem. Wyrazy wdzięczności kierujemy również w stronę Roksany i Mirosława Szarków, firmy Unit Trans oraz Moniki Skoczylas - dzięki nim udało się to wszystko przewieźć!
Cyrk bez zwierząt
Wsparcie dla Nepalu to tylko jedna z wielu akcji wspieranych lub zainicjowanych przez Oławską Platformę Pomocy. Niedawno członkowie stowarzyszenia zbierali podpisy pod petycją "Cyrk bez zwierząt w Oławie": - Sprzeciwiamy się wykorzystywaniu zwierząt w cyrkach dla potrzeb ludzkiej rozrywki. Zmuszanie zwierząt do pracy, często niezgodnej z ich naturą i umiejscawiającej je w zupełnym oderwaniu od ich środowiska naturalnego, uważamy za nieetyczne i pozbawione walorów edukacyjnych. Zwracamy się z apelem do burmistrza Oławy o wprowadzenie zakazu organizowania na terenach miejskich przedstawień z udziałem zwierząt oraz należytego egzekwowania zapisów ustawy o ochronie zwierząt.
Pod petycją w formie tradycyjnej i internetowej podpisało się kilkaset osób. Jeszcze w trakcie wakacji dokumenty trafią na biurko burmistrza Tomasza Frischmanna. Jak na tę akcję reagowali mieszkańcy? - Bardzo różnie - przyznaje Mikołajek. - Młode osoby są bardziej wyedukowane. Starsi ludzie są przyzwyczajeni do tego, że w cyrkach muszą być zwierzęta. To jest jednak proces, kwestia dłuższej edukacji. Co ciekawe, gdy pracownicy cyrku zobaczyli, że zachęcam ludzi do podpisywania petycji, sami zaczęli rozdawać ulotki z kontrargumentami. To pokazuje, że coraz częściej spotykają się z sprzeciwem.
Dla wszystkich
Działania Oławskiej Platformy Pomocy można śledzić za pośrednictwem facebookowego fanpage`a oraz grupy. OPP jest miejscem, w którym ludzie pomagają sobie nawet w najprostszych sprawach, takich jak dojazd do pracy. Można tam też oddać w inne ręce niepotrzebny przedmiot lub samemu skorzystać, gdy ktoś z grupy ma coś do oddania. Od kilku miesięcy na dworcu PKS w Oławie dzięki OPP działa również społeczna lodówka: - To nie jest tak, że pomagać można tylko biednym i chorym. Czasem każdy z nas może z takiej pomocy skorzystać. I tak właśnie chcemy działać!
Ramka
Zbiórka odzieży dla dzieci w Nepalu już się zakończyła. Akcję można jednak wspomóc finansowo, bo organizatorzy potrzebują pieniędzy, by wysłać zebrane datki potrzebującym. Wpłacać można za pośrednictwem strony: https://zrzutka.pl/ng6uch
Kamil Tysa ktysa@gazeta.olawa.pl
Napisz komentarz
Komentarze