Ja to wiem, mam nawet w domu malutką rzeźbę Pliniewicza i jakiś szkic na ścianie. Ale czy wiedzą inni? Wątpię. Nie tylko nie wiedzą, ale i nie widzą. Rzeźba obecnie stoi sobie na zapleczu Ośrodka Kultury. Jak widać, ktoś o nią zadbał i nawet osłonił przed deszczem. Moim zdaniem to chyba jednak nie jest najlepsze rozwiązanie. To rzeźba użytkowa - w kształcie ławki z charakterystycznymi kogucimi motywami - powinna więc służyć, być obecna w przestrzeni publicznej. Nic to, że z drewna - dziś są takie preparaty, że drewno spokojnie może sobie stać na dworze sto lat. Gdyby było inaczej, na zimę trzeba by było pół Zakopanego owijać folią. Tą rzeźbą artysta odwdzięczył się Oławie za uczestnictwo w plenerze, ofiarował nam dzieło sztuki, a my jakbyśmy się tego wstydzili. Pokażmy ją! Niech stanie w centrum miasta - otwarcie ratusza to dobra okazja do jakichś zmian w tzw. małej architekturze. A może w parku przed Urzędem Miejskim, przy fontannie, na trawce, żeby dzieci mogły ją dosiadać. Żeby ożyła. A może przed basenem, który już wkrótce? W Oleśnicy widziałem cały plac zabaw z drewnianych rzeźb, wykonany zresztą przez naszego okazjonalnego współpracownika Zbyszka Podurgiela. Jakoś nikt nie chował ich przed dziećmi, nie okrywał folią przed deszczem, nie zasłaniał. Były wśród ludzi, bo tam jest ich miejsce.
Jerzy Kamiński







Napisz komentarz
Komentarze