Potyczka, na którą zaproszono również mnie, odbywała się w Sali Rycerskiej, z udziałem wielu zaproszonych wojów. W szranki stanęły dwie armie. Połowa rycerstwa siedziała po jednej stronie sali - w stonowanych tradycyjnych strojach. To zwolennicy sztuki wysokiej. Druga połowa - w strojach pstrokatych, krzykliwych - to amatorzy spod sztandaru kultury masowej. Jak na salę - Rycerską zwaną - przystało, doszło do prawdziwego starcia. Zagrały nam surmy bojowe, zawyły trąby, śpiew zagrzewał do walki. Penderecki oberwał Dodą, a Jola Rutowicz Bachem. Wojewódzki dźgnął Szymborską, a Figurski nie darował Herbertowi. Nikt się nie oszczędzał. Rycerstwo z różnych stron zmierzało ku środkowi. W powietrzu latały przeróżne pociski. Krzykliwość, emocje, moda, pieniądze, konsumpcja, spłycenie, a nawet spółkowanie krzyżowały się z uduchowieniem, rozwojem, elitarnością, wrażliwością, a także wartościami artystycznymi czy intelektualnymi. Gdy zgiełk bitewny ucichł, jak pod Grunwaldem, tak i w Oławie nastała chwila ciszy, przerywana szybkimi oddechami zmęczonych rycerzy i szumem postrzępionych proporców. Z jednej strony - kultury wysokiej. Z drugiej - niskiej.
Wreszcie odezwał się nieśmiały szept: - Wydaje mi się, że każdy z nas powinien stanąć na środku.
Po czym jedni i drudzy wstali, by z widoczną ulgą oddać się temu, co im przeznaczone.
Chciałem wtedy wstać i gromko zawołać: - Kultury ci u nas dostatek. Ale i tę (wysoką, niską) przyjmiemy, jako zapowiedź zwycięskiej bitwy.
Czy jakoś tak...
Jerzy Kamiński
PS
Pierwszy rocznik humanistyczny, który wydało LO nr 1 im. Jana III Sobieskiego, to z pewnością kultura wysoka. Brawo!







Napisz komentarz
Komentarze