Nie tragizuję, jak chce pewien komentator moich blogów tylko po prostu stwierdzam fakty. Oczywiście, jak pisze Peteros, „mój żal jest najmojszy”, bo niby czyj miałby być bardziej „mojszy”, ale nie dramatyzuję, a tym bardziej nie wylewam krokodylich łez, bo też nic wielkiego się nie stało. Po prostu już nas nie ma tam, gdzie byliśmy do tej pory. To oczywiście nie zmienia niczego, poza chwilowymi problemami z wzajemną komunikacją, bo trochę to jednak potrwa, zanim przesiądziemy się z walizek na wygodne fotele przy swoich komputerach. I tyle.
Dużo ważniejsze są zmiany, jakie czekają nas w nowym - wyborczym - roku. Właściwie powinienem powiedzieć „wydarzenia” zamiast „zmiany”, bo większych zmian raczej się nie spodziewam. Burmistrz Październik i jego BBS wygrają wybory w Oławie, a przy okazji zawalczą o Domaniów, gminę Oława i starostwo powiatowe, nie bez szans na sukces. Wojciechowski w atmosferze niesmaku opuści swój fotel, by na nowo przejął go Kownacki (to wersja na dziś, ale ponoć szykuje się jakiś kontrkandydat). Najciekawiej będzie w Jelczu-Laskowicach, gdzie Putyra, który zerwał się PiS-owi, będzie teraz walczył o reelekcję z wszystkimi. Bo przecież nikt tak nie wkurza, jak ten, który stara się być niezależny, niesterowalny itp. No, ta bitwa będzie ciekawa, o ile wcześniejsza układanka nie wyłoni jakiegoś kompromisu, bądź Putyra nie dogada się z tymi, którzy go teraz zwalczają.
Te wszystkie puzzle będą najciekawsze. Kto z kim, za co, dla kogo, za kogo, przeciw komu... Tym - chcąc nie chcąc - będziemy żyć w bieżącym roku. Nawet, jeśli jesteśmy daleko od lokalnej polityki. Nawet, jeśli staramy się otrząsać z zalewu miejscowej waty przedwyborczej. Nawet, jeśli wolimy chleb, miast igrzysk. Nie uciekniemy...
Jeśli do lokalnego grajdołka wrzucimy jeszcze parę granatów z kampanii prezydenckiej, wychodzi, że zapowiada się uciążliwy rok. W dużej mierze przegadany, nadmuchiwany, kiełbaśniczy, ulotkowy, wirtualny, sztuczny. Żeby to jakoś przetrwać, będziemy potrzebowali mnóstwa cierpliwości. I tego życzę w każdym dniu 2010 roku.
Jerzy Kamiński







Napisz komentarz
Komentarze