Jakoś tę dwudziestkę chcielibyśmy zaznaczyć w przyszłym roku - jubileuszowym - choć bez przesadnej fety. Tymczasem już początek jubileuszowego roku okazał się łaskawy. Ale najważniejsze, że Wy - Drodzy Czytelnicy - wciąż jesteście z nami. Od lat.
A my staramy się być z Wami, choć nie zawsze to się udaje, nie zawsze wychodzi. Jak w życiu.
Ludzie do nas przychodzą, my wychodzimy do nich. Wczoraj na przykład odwiedzili redakcję prezes MKS Oława Jerzy Woźniak i były wiceprezes a teraz dyrektor sportowy Jan Kownacki, by osobiście (we dwóch, ale osobiście) zaprosić mnie na bal andrzejkowy. Dziękuję i nawet nie pytam, gdzie bal się odbędzie, bo gdzieżby indziej niż we właściwym miejscu, czyli w „Winnej Górze”.
Chwilę po dwóch prezesach dostaję dwa dyplomy podziękowania dla redakcji, za wsparcie działań miejskiej komisji do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych. Dyplomy, jak te dwa nagie miecze, wyciągam. Z koperty. Bo dyplomy - podobnie jak przedstawiciele klubu sportowego - też przychodzą, ale... pocztą - z właściwą urzędowi delikatnością i wyczuciem, za to osobiście podpisane przez burmistrza oraz przewodniczącego komisji Czesława Miłosza.
Potem parę telefonów od zdenerwowanych czytelników, jeden od zadowolonego. I na bieżąco maile, słane zewsząd i wszędzie, także do redakcji. Bo droga za dziurawa, bo pieniędzy za mało, bo wody za dużo...
Czasem, ale to rzadziej, wpadnie ktoś z siekierą w teczce, wołając od drzwi:
- Gdzie, jest k... Trybulski! Albo wymachując gazetą: - Kto to napisał?!
*
Za nami kawał czasu. Parę epok medialnych. Wystarczy wspomnieć, że zaczynaliśmy, gdy nie było internetu, natomiast pierwsze gazetowe słowa odlewane były w ołowiu, na oławskich linotypach, w drukarni na Sportowej. Tylko ten sam Październik już wtedy był przy władzy, choć jeszcze nie burmistrz, a nawet nie wiceburmistrz. To jednak niewiele zmienia...
Jerzy Kamiński







Napisz komentarz
Komentarze