W swoim blogu (zapraszam do Blogowiska na www.gazeta.olawa.pl/blog.php) przytoczyłem niedawno fragmenty dyskusji medialnej na temat przyszłości gazet drukowanych i dziennikarstwa. Jeden z wpisów zakończyłem przestrogą, aby dziennikarstwo - na styl przeważający w sieci - nie przekształciło się w proste „wytnij-wklej”. I proszę, nie czekałem długo, by przekonać się, jak coś takiego już funkcjonuje, a nawet wydaje owoce. Zepsute.
Otóż dostaliśmy z oławskiego Ośrodka Kultury informację, że wkrótce znani jazzmani zagrają u nas utwory Krzysztofa Komedy. Świetnie. A co zagrają? W informacji parę tytułów, m.in. „atytuł’s Baby”. Zaglądamy na stronę internetową Ośrodka Kultury. Jak byk stoi tam: „atytuł’s Baby”.
- Co za cholera? - powiedział Trybulski. - Chyba nie ma takiego utworu Komedy!
Chyba nie ma. Jest za to na pewno tytułowa kołysanka, którą Komeda napisał do filmu Romana Polańskiego „Rosemary’s Baby” (czyli „Dziecko Rosemary”), co powinien wiedzieć każdy średnio wykształcony Polak. No, może nieco powyżej średniej. W OK jednak jakoś nikt nie zauważył, co wysyłają innym,
a wcześniej publikują na własnej stronie, choć w Ośrodku niemal wszyscy muzycznie szkoleni, łącznie z dyrektorem. Cóż, wpadki się zdarzają. Pewnie pośpiech. Ktoś coś komuś wysłał, komputer nie miał właściwej czcionki, może podmienił literki. Nie wiem. Czytam jednak potem na stronie OSI.OLAWA.PL, że jazzmani zagrają w Oławie - a jakże! - „atytuł’s Baby”. Powiatówka.net podaje, że w repertuarze koncertu będzie: „atytuł’s Baby”. Na stronie oławskiego Radia HIT lekko inaczej: „5atytuł’s Baby” (widocznie wycięło się i wkleiło coś jeszcze). I tak idzie wieść przez sieć, że Komeda jest autorem jakiegoś dziwnego utworu, którego nigdy nie napisał i raczej już nie napisze. Bo nie żyje! - dodam dla tych, którzy bezkrytycznie łykają wszystko, co wypływa z sieci.
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze