Całkiem przypadkiem odbyło się to tuż przed sesją, podczas której radni mieli głosować za wygaszeniem mandatu wójtowi Ryszardowi Wojciechowskiemu, w związku z popełnieniem przez niego przestępstwa. Prawo mówi bowiem jednoznacznie. Popełniłeś umyślnie czyn karalny, ścigany z urzędu - nie możesz być wójtem. Kropka. Ale nie dla wszystkich.
Otóż są ludzie stojący ponad prawem. Oni właśnie, powołując się na Wikipedię i Pismo Święte (w takiej kolejności), dowiedli, że Wojciechowski zachowuje się honorowo, trwając na swoim stanowisku, zamiast odejść, nim go wyrzucą. Kluczowa jest argumentacja, którą przytoczę w całości: - Wyrok sądu nie jest jednoznaczny z oceną społeczną, a o tej ocenie niech świadczą złożone poniżej podpisy - twierdzą poplecznicy obecnego wójta.
Skąd my to znamy!? Prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie - mniej więcej tak tłumaczyła stara Pawlakowa synowi, gdy wybierał się do sądu. Podobnie argumentują nasi gminni wyborcy. Wyrok sądu wyrokiem, ale nasza ocena ważniejsza.
Nasza, czyli czyja? No, Maryśki, Staszki, Władka, jego kuzyna, szwagra i jeszcze paru innych. Razem będzie kilkanaście osób. Nie podoba się komuś? To niech pierwszy rzuci kamieniem, jeśli sam jest bez winy! Ostro! Ale głupio. Wykorzystanie w takim kontekście Pisma Świętego powinno być karalne, przynajmniej jakimś drobnym kościelnym interdyktem. Przecież w ten sposób można zwolnić z dowolnej winy każdego - zawsze znajdzie się ktoś, kto zrobił gorzej. W takiej sytuacji cały system prawny spokojnie można by wysadzić w powietrze i... opierać się na zdaniu Maryśki, Staszki, Władka, jego kuzyna, szwagra i jeszcze paru innych. Musieliby jednak przejść na zawodowstwo. Tyle tylko, że MY nigdy nie zgodzilibyśmy się z ich wyrokami. MY, czyli ja, Witek, Marek, Iwona oraz jej brat i sąsiadka, o czym niech świadczy złożony poniżej podpis.
Jerzy Kamiński
Rys. Grzegorz Pietkiewicz
Napisz komentarz
Komentarze