Apropos: najgłębszy pokłon i najserdeczniejsze życzenia wszystkim obecnym i nawet przyszłym mamusiom na ziemi oławskiej - z okazji zbliżającego się Dnia Matki!
Cieszyli się Dolnoślązacy z futbolowej decyzji, a mieszkańcy Oławy mieli szczególne ku temu powody. Otóż nieoficjalnie krążyła wcześniej optymistyczna wieść. Nasze miasto znalazło się wśród pewniaków, wytypowanych jako proponowane ośrodki pobytu narodowych reprezentacji, rozgrywających mecze we Wrocławiu. To duża szansa na szybkie unowocześnienie bazy sportowej i hotelowej, również dla spodziewanych kibiców ze świata, i w ogóle na rozwój miasta. A co się teraz zrobi za ściągnięte dotacje, to już nam zostanie.
Europejscy goście nie przyjadą z pustymi kieszeniami, trochę tu wydadzą. Wywiozą także miłe wspomnienia i staną się świetną promocją Oławy, wyprzedzając na łeb na szyję naszych lokalnych promocjantów.
Nic, tylko pacykować gród koguta i liczyć na to, że wybierze go (gród, a nie koguta!) jakaś reprezentacja.
Stadion już częściowo zeuropeizowano, ale jeśli się rzuci okiem za ogrodzenie, w stronę rzeki, wtedy radość pryska wraz z nadzieją. Niegdyś zielone łąki stały się ostatnio gigantycznym śmietniskiem. To haniebna wizytówka oławian i Oławy.
Z geografii wiadomo, że to jest oryginalny teren, tzw. ujście zawleczone rzeki Oławy, popularnie zwanej Oławką. Zbliża się do Odry, ale właśnie w tym miejscu za stadionem odbija w lewo i wpada dopiero we Wrocławiu.
Dla gości z zewnątrz byłaby to jedna z większych atrakcji. Przyjezdni nie tylko zechcą spać i jeść, także coś zobaczyć, pochodzić, pozwiedzać. Poza obfitością banków, zegarem na ratuszu, pałacem i kościołami mamy niewiele do oferowania.
Niestety, z ujścia zawleczonego zrobiło się zawleczone wysypisko. Owszem, ktoś tam kiedyś postawił tablice z ostrzeżeniem, nawet wbito parę słupków, mających zagrodzić wjazd na te zielone błonia. Jeden słupek pozostał na historyczną pamiątkę, ale za to nielegalni śmieciarze ubili drogę, żeby dokonać chyba tysięcy zrzutów gruzu, odpadków i licho wie czego. Można przypuszczać, że niecny proceder wykraczał poza kompetencje wszelkich służb i władz. Kto teraz zapłaci za wywiezienie tego badziewia?
Trzeba się będzie zdecydować, co zechcemy pokazać ewentualnym gościom. Oryginalność geograficzną, czy kilkuhektarowy pomnik dziadostwa z początków XXI wieku?
Pozostaje jednak radość z sukcesu Wrocławia oraz z tego, że dla nas też coś kapnie i za to dużo się zrobi. Ta radość łączy się z żałosną nadzieją, że Oławy - oferującej hotel w samym centrum miasta i stadion z kompromitującym sąsiedztwem - nikt nie zechce wybrać na swoją bazę.
Wtedy będzie honor oławian syty i piłka cała...
Edward Bykowski
Rys. Bolesław Telip
Napisz komentarz
Komentarze