Wszystkich na moment zatkało, bo nie wyobrażali sobie, jak w tej drobnej kobiecie pomieściła się Renata Beger, ale zaraz potem Kulesza ruszył do kontrataku: - Nie będę przypominał innego spotkania w domu ówczesnej wicestarosty, gdy to ona knuła przeciwko staroście.
Jak obiecał, tak zrobił. Nie przypomniał w szczegółach tego spotkania, ale wyobraźnia podsunęła resztę. Znów na moment zapadła cisza, podczas której wyobraźnia miała swoje pięć minut:
- Zniszczymy go! Może herbatki?
- Jasne, to już koniec. Nie, nie słodzę...
- Nie pozostanie po nim nawet fotel.
- To może podam rybę z grilla, akurat mam świeżutką.
- Leszcza? Nie Ewuniu, dziękujemy. Ości...
- A gdyby tak temu, Sami Wiecie Komu, podsunąć takiego ościstego leszczyka, a potem klepnąć w plecki...
Nie wiemy, jak by to się skończyło, bo pięć minut dla wyobraźni już się skończyło. Teraz nastąpiła przerwa w obradach, czyli pięć minut dla reporterów. Kulesza wypytywał, czy aby takie tajne nagrywanie jest legalne i zastanawiał się nad pozwaniem Ewy Leszczak do sądu. Ona tymczasem tłumaczyła w kuluarach, że niedawno kupiła sobie komórkę i właśnie nią się bawiła, kiedy - zupełnie przypadkiem - paluszek się omsknął, cosik nacisnął i nagrało się knucie przeciwko staroście. Bo generalnie - mówiła była kandydatka PiS na burmistrza Oławy - te pisowskie metody spiskowe są dla niej wyjątkowo obrzydliwe.
*
Uwaga, uwaga, gdyby ktoś przypadkiem natrafił na telefon Ewy Leszczak, pozostawiony gdziekolwiek, proszony jest o odniesienie go do naszej redakcji. Najlepiej trzymać przez chusteczkę i na wszelki wypadek się nie odzywać. W ogóle.
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze