- Dziś nikt nie ma wątpliwości, że było to konieczne. Hipotetycznie załóżmy jednak, że stało się to, na co liczyłeś jeszcze kilka tygodni temu: pandemia została stosunkowo szybko wyciszona, możesz dziś wrócić do normalnych treningów. Zdążyłbyś się odpowiednio przygotować?
- Zacznę od tego, że cały czas jestem w treningu. Oczywiście nie są to takie treningi, jak być powinny. Powiedziałbym, że to bardziej utrzymywanie tego, co już zostało zbudowane, niż poprawianie dyspozycji. Na pewno i u mnie i u wszystkich innych sportowców ten miesiąc bez pracy na pełnych obrotach dałby się we znaki i być może nie udałoby się zbudować tego najwyższego poziomu. Ale też nie jest to miesiąc całkiem stracony. Cały czas coś robimy właśnie po to, by w każdej chwili móc wejść na te obroty, do których byliśmy przyzwyczajeni.
- Igrzyska miały się odbyć za kilka miesięcy, przed wami był więc ścisły finał przygotowań do imprezy, na którą czekaliście wiele lat...
- Na przełomie lutego i marca, tuż po mistrzostwach świata, dostaliśmy tydzień wolnego. Mogliśmy trochę odpocząć fizycznie i psychicznie, choć to nie był taki tydzień całkowicie bez treningów i pewnych zaleceń musieliśmy się trzymać. Potem spotkaliśmy się na zgrupowaniu, rozpoczęliśmy kolejny cykl przygotowawczy, który miał trwać właściwie do samych igrzysk.
Cały wywiad można przeczytać w papierowym wydaniu "Gazety Powiatowej", dostępnym także w formie e-wydania.
Napisz komentarz
Komentarze