Oława. Zniesmaczone wygrały! Z udek, które leżały tydzień, był robiony gyros, a stary gulasz mieszano z nowym. - Był tak nieświeży, że aż buzował - mówi Anna. Trzy młode kobiety ujawniły fakty na temat firmy cateringowej, która dostarczała nieświeże jedzenie na stołówkę dużej oławskiej fabryki. Kosztowało to sporo nerwów, bo firma pozwała je o naruszenie dóbr osobistych. Wygrały tę sprawę. Sąd uznał, że to, co powiedziały w naszej gazecie, jest prawdą!
To, co działo się na stołówce dużego koncernu szczegółowo, opisywaliśmy pod koniec 2015 roku. Do redakcji przyszły trzy młode kobiety, które wydawały posiłki pracownikom. Nie mogły dłużej znieść tego, że były zmuszane do podawania ludziom nieświeżego jedzenia. Ignorowano ich zgłoszenia o bardzo złej jakości dań. One zabierały te nieświeże, a manager wystawiała na sprzedaż ponownie.
- Byłyśmy bezradne. Ludzie mówili, że źle się czują, wymiotują. Same zatrułyśmy się tym jedzeniem - mówiła nam Anna w 2015 roku. - W poniedziałek przyjechały udka, zrobione w piątek. Zostały do wtorku. Pani manager powiedziała: "Trzeba zabrać to na firmę - zrobimy gyrosa". Ja, głupia, zapomniałam o tym i w piątek ten właśnie gyros zjadłam. Tego samego dnia zaczęłam wymiotować.
Sprawa przed sądem zakończyła się dopiero pod koniec 2018 roku. Obszerny artykuł, zeznania świadków znajdziesz w najnowszym wydaniu "Powiatowej". Już teraz możesz przeczytać e-wydanie:
https://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2019-01-24
(Koszt 2.90)
Napisz komentarz
Komentarze