- To chyba jedyna firma w Polsce, która się zamyka z powodu zbyt dużego ruchu - mówią zgodnie Magda i Marcin, czyli właściciele. - Brak ludzi do pracy.
- Dam przykład - mówi Magda. - Przyszła niedawno do pracy pewna dziewczyna, podpisała umowę o pracę, bo u nas wszyscy pracowali na umowy o pracę, popracowała dokładnie 30 dni, czyli zgodnie z prawem, a potem... od razu na L4. Zresztą te same problemy mają nasi sąsiedzi z branży. Tak się nie da prowadzić firmy.
A prowadzili ją prawie 5 lat. Pochodzą z Wrocławia, ale dla niej przenieśli się do Oławy i teraz czują jak oławianie. Tylko firmę musieli zamknąć.
Jest żal?
- Bardzo - mówi Magda. - To 5 lat naszego życia, naszej pracy. I to nie byle jakiej. Mało jest takich restauracji, że wszystko tworzy się od podstaw. Nie korzystaliśmy z gotowców, z półproduktów. Wszystko robiliśmy sami, nawet mus truskawkowy był nasz.
- Jak podawaliśmy pyzy, to je robiliśmy, a nie kupowaliśmy, by tylko odgrzać - dodaje Marcin.
Czy to już naprawdę koniec lokalu "Cebulka i skwarek"?
- Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, na pewno ludzie będą jeszcze jeść nasze pierogi - mówi Marcin. - Ale to jeszcze musi się wyklarować. Mamy miliony pomysłów, a nie chcemy odchodzić, bo to było takie nasze dziecko. Ludzie nas polubili. Nie mówimy więc "żegnamy", tylko "do zobaczenia".
Napisz komentarz
Komentarze