O wyłowieniu ciała pisaliśmy już wczoraj. Była niemal pewność, że to ten mężczyzna, który wpadł do Odry tydzień temu na wysokości Ścinawy Polskiej, bo w ubraniu miał dokumenty. Formalnie jednak w takiej sytuacji konieczna jest identyfikacja przez najbliższych.
Jak to było? Wczoraj po południu policja otrzymała zgłoszenie, że mieszkaniec zobaczył płynące zwłoki w okolicach Siedlce. Ruszyła cała maszyna poszukiwawcza z udziałem drona, wszelkich służb, w tym OSP Siedlce, WOPR. Ostatecznie cało wyłowili funkcjonariusze Komendy Wodnej Policji we Wrocławiu. Według wstępnych ustaleń ciało przez cały czas było w okolicach elektrowni wodnej na Zwierzyńcu, a wczoraj z jakiegoś powodu (wyższa woda?) zaczęło spływać w dół rzeki.
Po identyfikacji ciała sprawę bada prokuratura - sprawdza, czy do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie - nie ma takich sygnałów, prawdopodobnie był to po prostu wypadek.
*
Przypomnijmy, to była pierwsza w tym roku tak ciepła noc - tydzień temu z soboty na niedzielę. 22-latek z kilkuosobową grupą znajomych z podoławskich wsi wybrał się na ryby, przy okazji grillowali na brzegu Odry za Ścinawą Polską, gdzie często można spotkać wędkarzy
Około północy, gdy już się zbierali, 22-letek nagle wyszedł z auta i... wpadł do Odry. Świadkowie usłyszeli tylko plusk wody. Nadal nie wiemy, co dokładnie się stało, jak i dlaczego wpadł do wody. Wszystko wskazują, że doszło po prostu do nieszczęśliwego wypadku.
Jeden z kompanów natychmiast wszedł do rzeki, aby ratować kolegę, ale nurt już porwał mężczyznę. Poza tym było bardzo ciemno, więc nikt nic nie widział.
Napisz komentarz
Komentarze