Do napadu na jeden z banków spółdzielczych doszło w piątek 2 lutego przy ul. Kamiennej na Hubach we Wrocławiu. Mężczyzna z nożem w ręku próbował sterroryzować pracownicę banku i zażądał pieniędzy. Podobno miał też atrapę pistoletu. Szybka reakcja ochroniarza rodem z Oławy spowodowała, że napastnik uciekł - policja zatrzymała w ciągu kilkudziesięciu minut, był w Żabce niedaleko miejsca zajścia.
Było po godzinie 9.00.
- Panie Pawle! - krzyknęła kasjerka. Ochroniarz zorientował się, że coś nie gra i ruszył w jej stronę. Gdy sprawca z nożem go zauważył, zwrócił się w jego stronę. Było groźnie. Na szczęście uderzenie pałką teleskopową skutecznie zniechęciło napastnika do ataku - zaskoczony mężczyzna odpuścił napad i uciekł.
Policjanci docenili szybką reakcję ochroniarza - wszyscy przywitali się z nim "żółwikiem". Potem przyszły podziękowania od szefa firmy ochroniarskiej Silezja, od dyrekcji banku itd.
- Tak jestem dumny z syna - mówi Waldemar Ostapski. - W pewnym sensie ryzykował, ale tak trzeba.
Sprawcą nieudanego napadu okazał się kryminalista dobrze znany wrocławskiej policji. Policjanci podejrzewają, że ten mężczyzna może mieć na swoim koncie jeszcze inne tego typu czyny, ponieważ ma bogatą przeszłość kryminalną. Przypominają, że w wrześniu 2023 przeprowadzony napad na tę samą placówkę wrocławskiego oddziału Banku Spółdzielczego w Miliczu. Wtedy sprawcy nie udało się namierzyć.
Napisz komentarz
Komentarze