To było niemal dokładnie 27 lat temu. Ciało 17-letniego Adama znaleziono 25 maja 1997 roku, w niedzielę rano, w pobliżu cmentarza na stawem, czyli dokładnie tu, gdzie pod cmentarnym płotem stoi teraz pamiątkowy krzyż, postawiony przez rodziców. Jeszcze kilka godzin wcześnie Adam bawił,się na dyskotece w ośrodku nad stawem. Razem z kolegami świętował zakończenie szkoły, a był uczniem trzeciej klasy szkoły zawodowej w Jelczu-Laskowicach. Jeszcze tej samej niedzieli policja zatrzymała 19-letniego Jacka, pseudonim "Słoń". Motywem zbrodni mogły być porachunki młodzieżowych grup subkulturowych, z którymi sympatyzowali sprawca i ofiara. Adam był "depeszowcem", czyli zwolennikiem zespołu Depeche Mode, a Jacek należał do skinów.
- Na ciele ofiary znaleziono dwie rany, jedną w okolicy serca - mówił nam wtedy prokurator prowadzący sprawę.
Jacek zabrał ofierze buty i schował za pazuchę. Jak tłumaczył potem na policji, chciał w ten sposób sprawdzić, czy ofiara jeszcze żyje. Buty zaniósł w okolice dyskoteki i tam porzucił. Wrócił do ośrodka na dyskotekę, gdzie bawił się jeszcze chwilę. Przed czwartą wrócił do domu, zabrał ze sobą buty Adama.
Sprawca przyznał się do zabójstwa - parę lat później dostał za to 25 lat więzienia.
- Depesz staną w obronie punka i to wystarczyło, aby skin go zabił - komentowali potem na pogrzebie Adama jego koledzy.
- Moim zdaniem to był zwykły przypadek, że zginał akurat Adam - mówił nam, prokurator Henryk Pieńkowski. - Stanął w obronie kolegi, z którym Jacek chciał wyrównać stare porachunki.
*
Szkoda, że dziś pamiątkowa tabliczka wygląda jak wygląda. Może rodziny nie ma albo nie daje rady? A może któraś z lokalnych organizacji zechciałaby się zająć tym zapomnianym miejscem?
Napisz komentarz
Komentarze