Oława. Każdy może pomóc. Żona Krzysztofa Jankowskiego prosi o pomoc w opłaceniu transportu medycznego do Londynu. To może być najważniejsza podróż chorującego na raka oławianina
- Zbieramy pieniądze na przelot - mówi Agnieszka Jankowska. - Leczenie będzie opłacone przez kuzynkę, która mieszka w Londynie. Ponieważ mąż jest w bardzo złym stanie, więc to nie może być zwykły lot samolotem. Z tamtego szpitala musi przylecieć helikopter z lekarzem i specjalistyczną aparaturą. Podróż będzie kosztowała 22 tysiące euro, co daje ponad 90 tys. zł. Trochę już mamy, wzięłam pożyczkę, dostałam zapomogę w pracy. Pozbierałam też w rodzinie, co dało nam 32 tys. zł. Zbiórkę prowadzą też pracownicy Urzędu Skarbowego w Opolu, w którym pracuję oraz pracownicy służby celnej. Na razie nie wiem, ile pieniędzy udało się zebrać.
Krzysztof Jankowski ma 42 lata, jest oławianinem, z zawodu piekarzem, pracuje w Świętej Katarzynie od 27 lat. Choroba zaatakowała znienacka, do momentu gdy poszedł do lekarza. Pojawił się duży brzuch, wkrótce okazało się, że mężczyzna ma przepuklinę pępkową. Dostał skierowanie do szpitala na przepuklinę. Wyniki badania krwi pokazały, że coś jeszcze jest nie tak. To było w listopadzie 2017 roku. Choroba postępowała błyskawicznie, choć leczenie - niekoniecznie. "Szybka ścieżka onkologiczna" to fikcja, działa tylko połowicznie - długa diagnostyka. wiele konsultacji, a czas płynie. Rodzina początkowo nie zdawała sobie sprawy, że jest tak źle. - Nikt nam nie powiedział - macie trzy miesiące, róbcie coś - mówi Agnieszka. - Wyszło na to, że to rak wielkości mandarynki w jelicie grubym z przerzutami do wątroby. Krzysiek jest po dwóch operacjach ratujących życie, bo doszło do zatoru w jelicie. Stąd szybka akcja. Lekarze wycieli mu guza, był tam jeszcze naciek na pęcherz, udrożnili jelito.
Krzysztof jest bardzo słaby, bo wiadomo jak ważna jest wątroba dla funkcjonowania organizmu. Po drodze przeszedł sepsę, złapał infekcje i co tylko możliwe, ale ciągle jeszcze żyje, jest szansa i - jak mówi jego żona - dopóki w głowie jest walka - jakoś to musi pójść. Co czeka go w Londynie? Lekarze będą ratowali wątrobę. To główny cel. Jest ona bardzo zniszczona i prawie w ogóle nie pracuje. - Całkowicie wyciąć jej nie można, ale wiemy, że to organ, który się odbudowuje, ale u męża przerzuty są w całej wątrobie - mówi żona. - Są dwa duże guzy o wielkości 13 i 20 centymetrów. W listopadzie było 9 i 12 centymetrów. Nie miałam świadomości, że to tak szybko idzie. Gdybym wiedziała, organizowałabym to dużo wcześniej. Chemioterapia przy tym stanie wątroby jest wykluczona. W Londynie analizują wszystko pod kątem przeszczepu.
Chory ma już zapewnione miejsce w londyńskiej klinice, podpisane stosowne dokumenty. Wszystkie formalności zostały już załatwione, Anglicy czekają tylko na sygnał i wysyłają helikopter.
Sygnał nadejdzie, gdy uda się zebrać odpowiednią sumę i w tym mogą pomóc nasi czytelnicy.
Zbiórkę na transport lotniczy Krzysztofa Jankowskiego prowadzi Związek Zawodowy Celnicy pl. w Opolu.
Konto do wpłat:
85 1750 0012 0000 0000 2328 8467 ( w tytule wpłaty "dla Agnieszki Jankowskiej")
(MON)
Napisz komentarz
Komentarze