W minionym tygodniu podobne informacyjne spotkanie dotyczące pomysłu utworzenia rezerwatów przyrody na terenie Nadleśnictwa Oława władze gminy zorganizowały w Siedlcach. Mieszkańcy tej miejscowości oraz Zakrzowa jednogłośnie uznali, że tworzenie rezerwatu przyrody w okolicy ich miejscowości w obecnej sytuacji to zły pomysł ze względu na jeszcze większe zagrożenie powodziowe.
16 czerwca takie same spotkania z inicjatywy władz Gminy Oława odbyły się też w Starym Otoku i Starym Górniku. Nadleśniczy nadleśnictwa Oława Grzegorz Pietruńko kolejny raz wyjaśniał, na jakim obszarze planowane jest utworzenie rezerwatów oraz co się z tym wiąże. Mocno podkreślił przy tym kwestie bezpieczeństwa, bo zaniechanie działań gospodarczych w lesie - jego zdaniem - będzie się wiązało z nagromadzeniem się suchego i martwego drewna, które popłynie, jeżeli przyjdzie powódź i nietrudno sobie wyobrazić, jakie to może mieć skutki. Tak jak w Siedlcach przypominał też, że rezerwatów nie tworzy ani Nadleśnictwo, ani samorząd, tylko RDOŚ i jest to indywidualna decyzja tego organu. Spotkania z mieszkańcami miejscowości, które znajdą się obok planowanych rezerwatów są natomiast pokłosiem informacji o tym, że takie coś jest planowane. - Nas jako gminy o zdanie czy opinię w tej sprawie nikt nie pytał, ale taką opinię do RDOŚ już skierowaliśmy. Uważamy, że mieszkańcy też powinni o tym wiedzieć i się wypowiedzieć, stąd takie spotkania - wyjaśniała wicewójt Helena Masło.
Mieszkańcy Starego Otoku i Starego Górnika chcieli wiedzieć, z jakimi konkretnie ograniczeniami dla nich wiąże się utworzenie rezerwatu? Na te pytania próbował odpowiedzieć wójt Artur Piotrowski mówiąc, że głównie z dużymi ograniczeniami przy korzystaniu z lasu. - Uważam, że nie pójdzie pani sobie na jagody, na grzyby, nie nazbiera drewna, a wejście na teren będzie ograniczone - wyliczał. - Co jednak ważniejsze, nadleśnictwo nie będzie mogło zebrać drzewa, które będzie zalegało na tym terenie, więc dla mnie, dla gminy będzie to problemem, bo jest to teren zalewowy, więc wszystkie zalegające na tym terenie drzewa popłyną, gdy tylko przyjdzie woda. Stworzą się zatory, będzie zagrożenie dla ludzi.
- Gdy wprowadzą rezerwat na jego terenie, upadnie też gospodarka łowiecka, a wtedy zwierzyna pójdzie żerować na pola i co wtedy? - dodał jedna z mieszkańców.
Wójt przypomniał, że ostatecznych decyzji co do utworzenia rezerwatu jeszcze nie ma i na razie gmina nie otrzymała odpowiedzi na pytania, które zadała RDOŚ, więc trudno mówić o szczegółach.
- Już teraz na naszym terenie jest "Natura 2000", co wprowadza pewne ograniczenia - mówił radny powiatowy Piotr Krótki z Siedlec, który przyjechał też na spotkania do Starego Otoku i Starego Górnika. - Już przez to nie można było wycinać drzew na wale przy jego modernizacji w 2015. Wiem, bo przy tym pracowałem, ważniejsze były też żabki, których nikt nie widział. Wydawano horrendalne pieniądze na to, by chronić przyrodę, gdzie priorytetem powinna być ochrona przeciwpowodziowa mieszkańców. Ludziom nie można było wycinać drzew, a bobry je powycinały, zanim prace przy modernizacji wału dobiegły końca. Gdzie tu jest logika, gdzie sens? To nie znaczy, że jesteśmy przeciwni rezerwatowi przyrody. Nie. Nie zgadzamy się, bo jest zbyt dużo niewiadomych. A gdy się coś próbuje robić poza nami mieszkańcami, budzi to duże obawy. My w Siedlcach i Zakrzowie stwierdziliśmy, że nie chcemy rezerwatu na tę chwilę, bo nie ma pieniędzy na naprawę zniszczeń po ostatniej powodzi i wcześniejszych, od 1997 roku dużo rzeczy jest do naprawienia, ale na inne dziwne projekty są. Mamy Naturę 2000 i niech tak zostanie, niech nam naprawią tom co woda zniszczyła. Niech dadzą gwarancje, że będziemy mogli spokojnie żyć. Ja uważam, że w obecnej sytuacji ten rezerwat zagraża mieszkańcom.
Z opinią radnego zgodzili się obecni na spotkaniu, którzy zaczęli komentować - "racja".
- Naszym celem, celem tych spotkań też jest to, by w pierwszej kolejności zająć się bezpieczeństwem mieszkańców i uregulować związane z tym problemy - dodała wicewójt Helena Masło. - Jak posprzątamy sprawy powodziowe i uregulujemy sprawy ochrony mieszkańców, co jest najważniejsze, potem możemy wprowadzać rezerwat. Nie jesteśmy przeciwnikami przyrody. Też kochamy lasy i o niego dbamy, ale wszystko po kolei. Najpierw bezpieczeństwo ludzi, a później inne sprawy.
Te słowa też spotkały się z poparciem.
- Łatwo wprowadzić coś i zalegalizować, ale odwrócić to już trudno - komentowali zebrani. - Najpierw powinni uregulować status prawny polderu i zabezpieczyć ludzi - dodał inny.
W głosowaniu na koniec zebrania wszyscy opowiedzieli się przeciwko tworzeniu rezerwatu. Po zebraniu wpisali się też na listę braku poparcia dla pomysłu RDOŚ.



Więcej zdjęć w galerii niżej...
Napisz komentarz
Komentarze