- 5 sierpnia ukazała się powieść Królestwo Złota. Nie jest to pańska pierwsza publikacja, ale pierwsza w tradycyjnej, papierowej formie?
- To prawda. Do tej pory publikowałem głównie w sieci, ale uznałem, że czas wydać coś bardziej namacalnego (uśmiech). Może dlatego, że to najpoważniejsza z moich dotychczasowych publikacji. Powstawała długo i nawiązuje do moich dziecięcych marzeń. Chciałem wtedy być reżyserem filmowym i nagrywać horrory.
- Skąd wzięło się zamiłowanie do pisania?
- Piszę od szkoły podstawowej. Jak w głowie chyba każdego dziecka, tak i w mojej zawsze kłębiły się różne fantazje, które w rozmaitych formach przelewałem na papier. Czasem było to tylko zdanie w formie hasła, innym razem notatka albo opowiadanie – zwykle trafiały do szuflady. Pamiętam, że w piątej klasie szkoły podstawowej jeden z kolegów niespodziewanie oznajmił, że pisze książkę. Pomyślałem wtedy: "Może ja też bym napisał?". Wracając do domu, kupiłem najgrubszy zeszyt, jaki mieli w sklepiku, i od razu wziąłem się za pisanie. Zapełniłem go szybko, bo rzeczywiście miałem w głowie całą historię (śmiech). Po zakończeniu, dumny z siebie, poszedłem do mamy i próbowałem przeczytać jej to, co napisałem, ale w ferworze twórczości zrobiłem to tak nieczytelnie, że sam miałem problem z odczytaniem. Mama niewiele więc zrozumiała, ale od tamtej pory zacząłem spisywać większość historii rodzących się w mojej głowie.
- O czym była ta pierwsza historia?
- To była powieść science fiction, jeśli można tak to nazwać (uśmiech). Nie chcę zdradzać szczegółów, bo niewykluczone, że kiedyś ją odświeżę. Temat wciąż jest całkiem ciekawy i może spodobać się miłośnikom fantasy, horrorów czy przygód – gatunków, które lubię i tworzę. Najczęściej w formie prozy, chociaż zdarzyło mi się też napisać kilka form około poetyckich.
- Skąd zainteresowanie takimi gatunkami?
- Zawsze lubiłem literaturę grozy i chętnie sięgałem po tego typu książki różnych autorów. Największe wrażenie zrobił na mnie zbiór opowiadań "Zew Cthulhu" autorstwa - moim zdaniem - najlepszego amerykańskiego twórcy horrorów. Byłem jeszcze dzieckiem, gdy czytałem go po raz pierwszy, i wywarło to na mnie ogromny wpływ. Ten gatunek na długo zdominował moją twórczość, a z czasem rozszerzyłem zainteresowania na inne wspomniane gatunki.
Pierwsze opowiadanie, które opublikowałem, nosiło tytuł "Uśmiech ciemności". Zamieściłem je w sieci na portalu Opowiadania.pl, gdzie można publikować bezpłatnie i poddać się opiniom czytelników. Byłem wtedy nastolatkiem. Dziś napisałbym je inaczej, ale to był ważny pierwszy krok, by pokazać się szerszemu gronu niż nauczycielki, rodzina czy znajomi i dowiedzieć się, co myślą obcy. Potem opublikowałem tam jeszcze kilka innych opowiadań, brałem też udział w konkursach literackich – bez większych sukcesów, choć jedno z moich opowiadań znalazło się w Nowej Antologii Horrorów stworzonej przez nieistniejący już portal horror online. W międzyczasie pisałem też powieści. Pierwszą wydałem w formie self-publishingu.
- Horror?
- Nie, tym razem kryminał pod tytułem "Sprawca". Jest dostępny w sieci, podobnie jak jego druga część - "Ruch". Planuję też trzecią, ale jest jeszcze w fazie przygotowania. To moje pierwsze powieści wydane w formie komercyjnej, ale dostępne wyłącznie w wersji elektronicznej.
- Najnowsza powieść "Królestwo złota" to okazja dla czytelników tradycyjnych książek, by poznać pańską twórczość. O czym jest ta historia?
- Jak wspomniałem, powstała w nawiązaniu do moich młodzieńczych pomysłów na filmy i gry komputerowe. Jeden z nich miał nosić tytuł Królestwo złota, a jego pierwsza i jedyna scena stała się początkiem fabuły książki: dwóch bohaterów spotyka się w karczmie. Jeden wręcza drugiemu złotą monetę, która nie powinna istnieć, bo jest tylko elementem legendy. Czy na pewno? Więcej nie zdradzę – ci, którzy chcą się dowiedzieć, muszą przeczytać książkę (śmiech).
To połączenie fantasy i science fiction, ale przeznaczone dla każdego, kto lubi fantastykę i przygodę. Nie ma tu smoków ani mitycznych stworów o nadprzyrodzonych mocach. Pierwiastkiem fantastycznym są wymyślone światy, a impulsem do ich stworzenia był okres pandemii – wtedy napisałem większą część książki. To także lektura dla tych, którzy interesują się popkulturą. Nawiązuję w niej do popularnych gier, filmów, cytatów i sentencji, dodając do nich własne komentarze.
- Publikacja książki w papierowej formie wiąże się z większymi kosztami niż wydanie e-booka. Dlaczego zdecydował się pan na taką wersję?
- Początkowo byłem bliski decyzji, by wydać ją tylko w formie elektronicznej. Nie chciałem czekać w nieskończoność na odpowiedź wydawnictw. W pewnym momencie uznałem jednak, że skoro mam taką możliwość, to zainwestuję w siebie i spróbuję pomóc szczęściu. Wydałem książkę wspólnie z wydawnictwem Novae Res. Jest już w sprzedaży i czekam na opinie, na których bardzo mi zależy.
- To wiąże się z krytyką?
- Mam tego świadomość i liczę się z tym. Pisząc, wychodzę z założenia, że trzeba tworzyć to, co samemu lubi się czytać. Ja jestem zadowolony ze swojej powieści, ale wiem, że nie jestem obiektywny, więc chcę poznać jak najwięcej opinii – zarówno o książce, jak i o moim warsztacie pisarskim. Cały czas staram się go rozwijać. Dużo czytam, choć nie tak dużo, jak bym chciał. Nigdy nie uczyłem się pisać, więc każda publikacja to dla mnie nowe doświadczenie, a opinie czytelników są cenną lekcją.
- Otrzymaliśmy od wydawnictwa cztery egzemplarze pańskiej książki, które rozdamy naszym czytelnikom.
- Chętnie je podpiszę.
- Dziękujemy, czytelnicy na pewno się ucieszą. Proszę jeszcze o pytanie, na które będą musieli odpowiedzieć na naszym profilu facebookowym, aby otrzymać książkę.
- Każdy z rozdziałów Królestwa złota rozpoczyna się od nawiązań i cytatów znanych w popkulturze. Jeden z nich z filmu animowanego i zaczyna się od słów: „Na koniec świata i…”. Bardzo proszę by czytelnicy dokończyli tę sentencję i podali tytuł wspomnianego dzieła .







Napisz komentarz
Komentarze