Dla Rafała był to start zaledwie tydzień po udziale w ultramaratonie w Lądku-Zdroju. - Organizm zdążył się zregenerować i w pełni gotowy mogłem stanąć na starcie. Pogoda tego dnia była wręcz idealna do biegania – chłodna, ale stabilna, bez słońca wypalającego siły i bez deszczu, który w górach potrafi utrudnić każdy krok - relacjonuje Malitowski.
Trasa biegu nie należała do łatwych. Strome podejścia, techniczne zbiegi i zmienna nawierzchnia wymagały dużej koncentracji. Biegacz postawił jednak na spokojne tempo i kontrolowany wysiłek, bez presji na wynik. Na mecie zameldował się z czasem 5 godzin 47 minut 22 sekundy, zajmując 47. miejsce open.
- Był to już 57. maraton w mojej kolekcji - kolejny krok w stronę większych celów i kolejny dowód, że pasja i konsekwencja prowadzą coraz dalej - podkreśla zawodnik.
Malitowski udowodnił, że nawet przy intensywnym kalendarzu startów można utrzymać wysoką formę i biec z energią do samego końca.







Napisz komentarz
Komentarze