– Zupełnie inaczej jednak wyglądało to w niedzielę, 21 września, gdy zorganizowano Dzień Otwarty Oławskiego Schroniska – mówi Alicja Michałowicz w odpowiedzi na zarzuty, że zorganizowano dzień otwarty w schronisku, mimo że były tam zwierzęta zarażone groźnym dla życia wirusem. – Koty były testowane w piątek przed weekendem i tylko u jednego, który był w klatce na kwarantannie, potwierdzono obecność wirusa; pozostałe były zdrowe. Weterynarz uznał, że w tym przypadku należy wszystkie kotki, które były w pokoju w kocim kontenerze nr 1, odizolować i skierować na kwarantannę. Tak też zrobiliśmy – a nawet więcej. Cały teren schroniska, gdzie znajdują się pomieszczenia dla zwierząt, został ogrodzony, aby nikt nie mógł tam wchodzić. Woliera została ozonowana, kontener zdezynfekowany virkonem. Zapobiegawczo ułożono także maty do dezynfekcji butów, gdyby jednak ktoś wszedł na wydzielony teren. Nikt z uczestników dni otwartych nie miał więc możliwości kontaktu z odizolowanymi kotkami. Ja i inni wolontariusze schroniska również mamy w domu koty i nigdy byśmy nie narazili na cierpienie zarówno zwierząt, jak i ich właścicieli. Zachowaliśmy wszystkie zalecane środki ostrożności, więc nie było możliwości przeniesienia wirusa. Wirus rozwinął się w schronisku w ciągu ostatnich dni. Przed niedzielą sytuacja w schronisku była zupełnie inna niż obecnie.
***
Więcej o sprawie:







Napisz komentarz
Komentarze