O szczegółach dotyczących podwyżki pisaliśmy tutaj:
Jak wprowadzenie podwyżek argumentowała lokalna władza oraz radni, którzy zagłosowali "za"? Dlaczego "Nowa Generacja" zagłosowała przeciw? Podczas sesji odbyła się długa dyskusja.
Rozpoczął ją burmistrz Piotr Stajszczyk: - Na komisji wspólnej przedstawiłem informacje dotyczące działań i zadań, które czekają wszystkie samorządy w Polsce, nie tylko nasz. Mam na myśli przede wszystkim kwestie związane z szeroko pojętym bezpieczeństwem i wdrażaniem zapisów ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej. Budżet, nad którym obecnie pracujemy, uwzględnia zmiany wysokości podatku. Staramy się pamiętać o wielu aspektach - inwestycjach, kulturze sporcie. Nie chcemy, by te działania miały być przez nas ograniczane, choć pojawiła się taka sugestia ze strony radnych klubu Nowej Generacji, żeby w tych obszarach szukać oszczędności. Naszym celem jest, by w budżecie na 2026 rok kultura i sport były zabezpieczone. Proszę państwa radnych o przegłosowanie tej uchwały, żebyśmy mogli bezpiecznie realizować zarówno inwestycje, jak inne przedsięwzięcia.
Z podwyżką nie zgadzał się radny Tomasz Rygielski z "Nowej Generacji": - Już na komisji wskazywałem miejsca, w których można by było szukać pieniędzy potrzebnych w przyszłym roku. Moim zdaniem niekoniecznie powinniśmy ich szukać w kieszeni mieszkańców i przedsiębiorców. Sygnalizowaliśmy, że oszczędności można znaleźć chociażby w dziale promocja. Wspomnieliśmy także o ograniczeniu finansowania Miejsko-Gminnego Centrum Kultury - nie po to, by zubożyć jego ofertę, ale po to, by pieniądze były wydawane roztropniej, bez nadmiernych wydatków na gwiazdy czy imprezy, które można zorganizować mniejszym kosztem. Kultura wyższa - tak, kultura dla mieszkańców - tak, ale z większą rozwagą w finansach. Złożyliśmy też wniosek, aby odstąpić od powołania straży miejskiej w naszej gminie. Dałoby to oszczędność ponad 600 tysięcy złotych już w tym roku, a w kolejnych latach ta kwota byłaby jeszcze większa. Trzeba się także przyjrzeć zwolnieniom z podatku na przyszły rok. Nie mam tu na myśli małych firm, które należy wspierać, ale większe zwolnienia - te mogłyby zostać zweryfikowane. W poprzedniej kadencji wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, że projekty uchwał mające realny wpływ na sytuację mieszkańców powinny być konsultowane z radnymi dużo wcześniej. Zwracał na to uwagę także obecny burmistrz, kiedy był radnym. Niestety, i tym razem nie doczekaliśmy się takich konsultacji. Co więcej, informacja o planowanych zwolnieniach podatkowych pojawiła się bardzo późno, nie było jej w poprzednich materiałach. To nas zaskoczyło. Nie chodzi o to, że przedsiębiorcom nie należy udzielać ulg, ale powinniśmy o tym wiedzieć i mieć czas na dyskusję. Dlatego prosiliśmy o zdjęcie tego punktu z porządku obrad, szczególnie że jeszcze dzień przed sesją nie mieliśmy pełnej wiedzy o podatkach na przyszły rok. Jako klub Nowej Generacji będziemy głosować przeciwko tej uchwale.
Jej poparcie zapowiedział za to radny Tadeusz Babski z Koalicji dla Jelcza-Laskowic: - W prognozie finansowej na każdy rok przedstawianych jest wiele inwestycji, które mnie osobiście interesują i na których bardzo mi zależy. Zdaję sobie sprawę, że bez odpowiednich środków w budżecie gminy wiele z nich nie mogłoby zostać zrealizowanych. Od wielu lat składam wnioski w sprawie różnych inwestycji i jednocześnie obserwuję, ile zadań drogowych, komunikacyjnych czy oświatowych udaje się nam realizować. Zakończyliśmy budowę żłobko-przedszkola, kończymy rozbudowę Publicznej Szkoły Podstawowej nr 1, a w kolejce czeka szkoła w Minkowicach Oławskich. To wszystko wymaga nakładów finansowych. Oczywiście można zarzucać burmistrzowi, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Inaczej patrzy się na sprawy jako radny, reprezentujący wąską grupę wyborców, a inaczej jako burmistrz, który odpowiada za wszystkie inwestycje i za to, co dzieje się w całej gminie. Dlatego apeluję do państwa, aby poprzeć ten wniosek, i zapowiadam, że będę głosował za podniesieniem podatków.
Do dyskusji włączył się także Krzysztof Skrzydłowski z "Nowej Generacji": - Przy wniosku o odwołanie uchwały dotyczącej powołania straży miejskiej, pan burmistrz zarzucił nam populizm.Jak więc nazwać pańskie głosowania w sprawie podatków, kiedy był pan jeszcze radnym, a nie burmistrzem? Siedział pan w tym samym miejscu, co teraz my. W 2023 roku to właśnie pan złożył wniosek o zdjęcie z porządku obrad punktu dotyczącego podatków, argumentując, że materiały z danymi potrzebnymi do podjęcia decyzji otrzymaliście państwo za późno. Przypomnę, że wtedy materiały zostały przekazane co najmniej tydzień przed sesją. My natomiast w pierwotnej wersji dostaliśmy tylko lakoniczną informację, że stawki będą maksymalne. Tylko tyle. W związku z tym zawnioskowałem do przewodniczącego Rady Miejskiej Jacka Załubskiego o przesłanie radnym szczegółowych wyliczeń dotyczących tej uchwały. Otrzymaliśmy dane pokazujące, jak wyglądała sytuacja w 2025 roku, a także prognozy na wypadek przyjęcia uchwały. (...) Ponad tydzień temu poprosiłem pana przewodniczącego o informacje o zwolnieniach z podatków – zarówno tych z roku 2025, jak i planowanych na rok 2026. Otrzymaliśmy jedynie cząstkowe dane na przyszły rok. Prosiłem więc o ich uzupełnienie, ale trwało to bardzo długo. Dopiero na środowej komisji ponowiłem wniosek i w końcu dzień przed sesją, o godzinie 9.00 rano, dostaliśmy dokument. Wynika z niego jasno, że zwolnienia z podatków na przyszły rok mają wynieść 1,5 miliona złotych. Nie możemy podejmować decyzji w ten sposób, że że zwalniamy jedną czy dwie duże firmy na ogromne kwoty, a całą resztę obciążamy podwyżkami. W ten sposób nie myślimy o mieszkańcach, o małych przedsiębiorcach, o jednoosobowych działalnościach gospodarczych. Tą uchwałą bardzo mocno uderzamy w ich portfele. Łącznie z budżetu mieszkańców i przedsiębiorców wyciągniemy ponad 3 miliony złotych. To nie są drobne kwoty. Uważam, że powinniśmy dziś tę uchwałę odrzucić. Apeluję o konsekwencję w działaniach, bo wielu z państwa w poprzedniej kadencji mówiło zupełnie inaczej. Dziś proponujecie stawki maksymalne, a to jest działanie niekorzystne dla mieszkańców. Powinniśmy wrócić do komisji i jeszcze raz spokojnie przedyskutować ten temat.
Sięganie do kieszeni mieszkańców czy szansa na dalszy rozwój?
Po serii wcześniejszych, dość gorących wystąpień dyskusja na sesji nabrała jeszcze większych emocji.
Radny Robert Jadczak z Koalicji dla Jelcza-Laskowic przyznał otwarcie, że do samego końca nie wiedział, jak zagłosuje. Rozważał wstrzymanie się, ale ostatecznie - po podsumowaniu swojej dotychczasowej pracy i obserwacji zmian w gminie - zdecydował się poprzeć uchwałę. Wskazywał, że choć podwyżki podatków nigdy nie są popularne, to w praktyce dla przeciętnego gospodarstwa domowego oznaczają maksymalnie kilkadziesiąt złotych rocznie. Argumentował, że rozwój Miłoszyc - inwestycje w infrastrukturę drogową, chodniki, świetlicę czy skatepark - był możliwy właśnie dzięki temu, że gmina miała stabilny budżet.
- Czy lubię podnosić podatki? Nie. Ale te pieniądze musimy skądś wziąć - podkreślał, dodając, że głosuje z myślą o rozwoju całej gminy i swojej miejscowości.
Na słowa Jadczaka zareagował Tomasz Rygielski, mówiąc, że nikt nie kwestionuje konieczności inwestycji ani ich finansowania, ale problemem jest sposób zdobywania środków. Zdaniem radnego pieniądze powinny być szukane najpierw w samym budżecie gminy - w działach takich jak promocja czy planowana straż miejska - a nie od razu w kieszeniach mieszkańców. Zasugerował, że jeśli już musi być podwyżka, to znacznie niższa, symboliczna.
W obronie propozycji władz głos zabrał wiceburmistrz Mariusz Hass, który po raz kolejny w tej kadencji sugerował, że radny Krzysztof Skrzydłowski "nie rozumie pewnych pojęć". Zwracał uwagę, że mowa jest o niewielkich kwotach - od kilku do kilkunastu złotych rocznie w przypadku przeciętnego gospodarstwa. Skrytykował też sposób argumentacji przeciwników uchwały. W jego ocenie stwierdzenia, że "wyciąga się" 3,5 mln zł z kieszeni mieszkańców, to hasła populistyczne i wprowadzające w błąd. Wyjaśniał również kwestie ulg podatkowych - podkreślając, że dotyczą one wyłącznie nowych inwestycji, a decyzje w tej sprawie zapadają na podstawie uchwał Rady Miejskiej, nie arbitralnie przez burmistrza.
Na te słowa ostro reagował wspomniany Skrzydłowski, zarzucając wiceburmistrzowi pouczający ton i manipulację. Przekonywał, że doskonale rozumie proces przyznawania ulg i nikt nie zmusza burmistrza do ich udzielania. Podkreślał, że decyzje o wielomilionowych zwolnieniach dla dużych firm idą w parze z obciążeniem reszty - mieszkańców i małych przedsiębiorców.
Odpowiadając na zarzuty, burmistrz Piotr Stajszczyk przekonywał, że gmina konsekwentnie wspiera inwestorów, a ulgi podatkowe są narzędziem, które pozwala ściągnąć i zatrzymać firmy na miejscu. Podkreślał, że przedsiębiorcy, którzy realizują inwestycje zgodnie ze złożonymi wnioskami, mają do ulg pełne prawo, a w perspektywie kilku lat takie decyzje zwracają się gminie w postaci podatków.
Radny "Nowej Generacji" nie dawał jednak za wygraną, przypominając burmistrzowi jego własne słowa z czasów, gdy - jeszcze jako radny - kwestionował zbyt późne przekazywanie materiałów dotyczących podatków. Pytał, co takiego zmieniło się w jego podejściu. Stajszczyk odpowiedział, że sytuacja gospodarcza jest nieporównywalna - w 2022 roku po ataku Rosji na Ukrainę ceny energii i koszty rosły o setki procent, a wtedy Rada i tak przyjmowała maksymalne stawki.
Przewodniczący Rady Jacek Załubski zwrócił się do wszystkich o zachowanie godnego tonu, wskazując, że nie padły słowa niecenzuralne, ale pouczanie i wzajemne zarzuty nie służą merytorycznej debacie. Odniósł się również do zarzutów o zbyt późne przekazywanie materiałów, podkreślając, że część analiz została udostępniona jeszcze przed komisją, a na dodatkowe wnioski reagował na bieżąco.Dodał, że sam w poprzednich kadencjach bywał przeciwny maksymalnym stawkom, ale dziś widzi, że sytuacja jest inna - pojawiły się realne inwestycje, które w jego opinii są wspólnym wysiłkiem wszystkich klubów.
Dyskusję zamknął radny Krzysztof Woźniak z Koalicji dla Jelcza-Laskowic. Jego zdaniem część argumentów przedstawionych przez radnego Krzysztofa Skrzydłowskiego była nietrafiona, ponieważ burmistrz musi przyznawać ulgi na podstawie przepisów, a nie swojego "widzimisię". Przyznał, że nigdy nie ma dobrego momentu na takie decyzje i on sam od lat jest dużym przeciwnikiem podnoszenia danin. Zaznaczył jednak, że w tej sprawie kluczowe jest uzasadnienie i kontekst gospodarczy. Argumentował, że decyzja o podniesieniu stawek podatkowych to nie działanie "na teraz", lecz wybór mający skutki w perspektywie kilku lat, m.in. w roku 2026. Postawił pytanie czy gmina ma nadal się rozwijać i rozszerzać ofertę usług publicznych, czy też jedynie utrzymywać obecny stan rzeczy i administracyjnie zarządzać tym, co już jest. Wyraźnie opowiedział się za pierwszym rozwiązaniem – za kontynuacją inwestycji i poszerzaniem oferty dla mieszkańców.







Napisz komentarz
Komentarze