O ile środowa, wyjazdowa wygrana 3:1 z Bugaj Volley Radomsko nie była dla nikogo zaskoczeniem, to sobotni pojedynek z WKS Wieluń miał być pierwszym od dawna w przypadku którego Jelczańskie Lwy nie były uznawane za jednoznacznego faworyta. Owszem, zarówno "Volley" jak i WKS nie przegrały jeszcze tej jesieni, ale to Wieluń poprzedni sezon kończył na pierwszym miejscu i jest drużyną, która od kilku lat aspiruje o awans do I ligi. Temperaturę tego starcia dało się odczuć już podczas internetowych zapowiedzi. Gospodarze podgrzewali temat podkreślając, że zmierzą się dotychczas niepokonani, przez co mecz nabrał jeszcze większego znaczenia.
Widać to było także wśród kibiców, którzy licznie zapełnili miejsca w Centrum Sportu i Rekreacji. Wyposażeni w klubowe klaskacze, zachęcani przed spikera Mateusza Wróbla przez cały mecz dopingowali swoją ulubioną drużynę. A ta dała im wiele powodów do radości...
Początek pierwszego seta był wyrównany, ale z biegiem czasu podopieczni Krzysztofa Janczaka i Krzysztofa Pilawy wypracowali dwupunktową przewagę. Oba zespoły były mocno zmotywowane i skoncentrowane, a walka toczyła się o każdą piłkę. W drugiej części seta "Volley" odskoczył na cztery punkty, a w końcówce nawet na sześć. Ostatecznie zakończyło się wynikiem 25:18.
Druga partia rozpoczęła się od prowadzenia miejscowych 4:0, co zapoczątkowało pokaz siatkarskiego rzemiosła z najwyższej półki. "Volley" prowadził 10:3 i 16:8. To był ten fragment meczu, w którym można było odnieść wrażenie, że lider mierzy się z drużyną z drugiej połowy tabeli, a nie z niepokonanym dotychczas zespołem na swoim poziomie. Wynik 25:16.
Najbardziej wyrównany był trzeci set - jedyny, w którym goście nawiązali realną walkę i przez długi czas byli zespołem, który grał z minimalną przewagą. Zarówno im, jak i gospodarzom nie udało się jednak odskoczyć, więc kibice zobaczyli niezwykle emocjonującą końcówkę. Przy 22:22 dwa punkty z rzędu zdobył WKS Wieluń i stanął przed szansą na wygranie seta. Wtedy asem serwisowym popisał się rozgrywający Nikodem Wiśniewski. Kolejna akcja również zakończyła się na korzyść "Volleya", było 24:24 i trzeba było grać na przewagi. Po chwili zrobiło się 25:25 i dwie decydujące piłki wygrali gospodarze, po czym wpadli w szał radości po wygraniu całego meczu.
***
MVP został wybrany przyjmujący Bartłomiej Nackowski.
***
Kolejny mecz IM Rekord Volley Jelcz-Laskowice zagra 15 listopada na wyjeździe. Przeciwnikiem będzie WKS Sobieski Żagań.







Napisz komentarz
Komentarze