"Na na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco" - można by zacytować słowa znanej piosenki, gdyby nie fakt, że słabo to wygląda i podróżnym wcale nie do śmiechu.
I to nie pierwszy taki sygnał. Rozumiemy, że trwa poważna budowa, że wszystko odbywa się na "żywym organizmie", bo wprawdzie dworzec kolejowy jest remontowany, ale jednak pociągi jeżdżą, tyle że organizacja tego wszystkiego pozostawia dużo do życzenia. Także wizerunkowo dla Oławy. Choćby sprawa kubłów na odpady.
- Przy wejściu na perony jest totalny syf - opisuje Czytelnik. - Teren zielony jest rozjeżdżony przez samochody ekipy budowlanej, że aż w głowie się przewraca. A chodnik? Chodnik przez takie wjazdy i wyjazdy samochodów jest cały zabłocony, a w taką porę jak teraz, kiedy jest ślisko i rano mróz chwyta, to można orła wywinąć. Pomijam czystość obuwia. Człowiek jedzie do pracy, więc chyba musi teraz brać drugą parę na zmianę...
Pasy na przejściu dla pieszych przed dworcem już praktycznie nie istnieją.
- To powoduje, że samochody często gęsto stają "na przejściu dla pieszych", a człowiek musi wchodzić na ulicę, aby przejść na drugą stronę - opisuje Czytelnik. - To jest jakaś porażka. Żadnego ciągu komunikacyjnego dla podróżnych...
Miejmy nadzieję, że te uwagi trafią od odpowiednich służb i będzie jakaś reakcja, jak w przypadku tymczasowej poczekalni.












Napisz komentarz
Komentarze