- Absolutnie fenomenalny był moment, w którym Jurek Owsiak wyszedł na scenę i poprosił woodstockowiczów, by po demontażu bramek nie wnosili pod scenę alkoholu. A oni po prostu go posłuchali i tego nie robili. To jest właśnie Przystanek Woodstock i społeczność, która go tworzy. Do Kostrzyna na te kilka dni przyjeżdża kilkaset tysięcy różnych ludzi. Nie mam pojęcia, jacy są na co dzień. Nie wiem, czy są dobrymi ludźmi. Ale na Woodstocku łapią wspaniałe fluidy i potrafią się zachować tak, jak może w życiu nie potrafiliby nigdy. - Pamiętasz swój pierwszy Przystanek Woodstock?
- Oczywiście! Byłem normalnym uczestnikiem festiwalu. Pojechałem do Kostrzyna z przyjaciółmi z Kielc, których poznałem na Helu, gdy robiłem tatuaże henną. Powiedzieli do mnie, że jadą na Woodstock i żebym zabrał się z nimi. Wsiadłem w pociąg i pojechałem. Podczas imprezy obserwowałem pracę Pokojowego Patrolu. Sam działałem już w straży pożarnej i bawiłem się w różne rzeczy związane z ratownictwem. Pomyślałem więc, że fajnie byłoby przeżyć ten event, przy okazji robiąc coś dobrego dla jego uczestników. Nie pamiętam już dokładnie kiedy to było, ale wysłałem zgłoszenie do Pokojowego Patrolu i wylądowałem na kursie w ośrodku szkoleniowym Szadowo-Młyn.
CZYTAJ tę rozmowę w CAŁOŚCI tutaj: http://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2017-08-17
Napisz komentarz
Komentarze