OŁAWA. Interwencja. Coraz częściej zgłaszają się do nas czytelnicy z pytaniem czy powinni wzywać karetkę do nieprzytomnej osoby
Wszystko teoretycznie wydaje się być jasne - tak, za każdym razem należy wzywać. Potwierdzają nam to zarówno dyrekcja wrocławskiego pogotowia, jak i ratownicy pracujący w oławskich karetkach. Jak jednak pokazuje praktyka dnia codziennego, nie do końca tak jest. Agnieszka Mikołajek pod koniec sierpnia wezwała pogotowie do - jak jej się wydawało - nieprzytomnego człowieka: - Zadzwoniłam na 112, odebrał mężczyzna, który zapytał się mnie, czy nieprzytomny daje znaki życia, czy widzę gdzieś krew, poprosił o moje dane i przekazał, że połączy mnie z lekarzem, który po wypytaniu mnie o szczegóły zdecyduje, czy jest potrzebna karetka czy może radiowóz. Lekarz bardzo spokojnie zadał mi pytania o stan mężczyzny. Zapytał czy oddycha, czy widzę jakieś rany, krew. Czy może ma jakieś opaski na ręce, które świadczyłyby o tym, że ma padaczkę lub cukrzycę. Zgodnie z prawdą i moimi przypuszczeniami odpowiedziałam, że mężczyzna najprawdopodobniej jest pijany, nie widzę ran ani krwi, ma jedynie rozerwane spodnie, nie ma żadnych opasek, ale nie reaguje. Lekarz poprosił bym do niego krzyknęła, że będzie wezwana policja, gdyż często wtedy ludzie "odzyskują przytomność", budzą się itd. Krzyczałam więc, ale nie reagował. Krzyknęłam głośniej i nic, poza poruszającymi się powiekami. Lekarz powiedział, że przyjedzie radiowóz, żebym tam została, a jakby coś się zmieniło to żebym zadzwoniła na 999.
Jak skończyła się ta historia? Czytaj artykuł w całości w e-wydaniu:
DOSTĘPNE TUTAJ (Koszt 2.90 zł)
Napisz komentarz
Komentarze