Po pierwszych sygnałach od mieszkańców, strażnicy gminni próbowali go złapać i przekazać fachowcom, aby nie stała mu się krzywda, gdy przyjedzie zima. Na razie bociek jednak skutecznie odmawia współpracy, więc wciąż można go zobaczyć na polach pod Oławą, a ludzie niemal codziennie dzwonią w tej sprawie do straży. - To dobrze, że dzwonią, że reagują, ale wiemy już o nim od paru tygodni - mówi strażnik Stanisław Beśka. - Jesteśmy w stałym kontakcie z weterynarzem, monitorujemy sytuację i gdy przyjdzie odpowiedni czas, odłowimy boćka. Krzywda mu się nie stanie.
(ck)









Napisz komentarz
Komentarze