To nie ten pociąg!
Rok 1985 był wyjątkowy. - Gdy po latach zapytać Henryka o jedną historię z "Wakacji..", opowie właśnie o tej wyprawie - jubileuszowej i pierwszej, która wykroczyła poza granice Bułgarii - mówi Maciąg. Henryk Sytner piętnasty raz wyjechał z młodzieżą za granicę, ale pierwszy raz do dwóch krajów. To miała być niesamowita przygoda. I była - połączona z wielkim stresem. Skąd stres u takiego starego wyjadacza jak Sytner? Przez jedną sytuację, którą opisał w książce Robert: - Pociąg powoli ruszał ze stacji w Kirklareli. Naładowany do granic możliwości, włącznie z dachem i zderzakami. Tureccy kolejarze wciąż starali się znaleźć miejsce dla kilkunastu Polaków i ich rowerów. Ci Polacy, zdążyli właśnie na jedyny pociąg do Stambułu i jeszcze wieczorem mieli dojechać, do tego wielkiego miasta. Henryk Sytner po raz pierwszy tego dnia odetchnął z ulgą, ale jak się miało zaraz okazać, przedwcześnie. - Do Stambułu? - zapytał konduktor. To nie ten pociąg! Musicie się przesiąść na Orient Express, bo ten tutaj to zwykły osobowy do Edirne. W dodatku pewnie się spóźni, bo zawsze się spóźnia, i nie wiem, czy i jak zdążycie się przesiąść.
- Ale my musimy dojechać! - ogłosił niepewnym głosem Henryk. - Wszyscy coś muszą. Najpierw to nasz pociąg musi być w Edirne o czasie - ciągnął konduktor. - Ale w Stambule czeka na nas turecka telewizja! - próbował Henryk. Powiedziałby, co tylko trzeba, by konduktor przejął się ich losem. - Nie ma miejsca na wasze rowery. Nie ma czasu na przesiadkę - powtarzali wszyscy.
- Don`t worry - usłyszał jak dobre zaklęcie. Na szczęście konduktor już dawno przejął się ich losem i Henryk nawet nie musiał podsuwać kolejnych powodów, dla których musieli wsiąść do Orient Expressu. Dla konduktora była to sprawa honoru. Miał gości z Polski w swoim pociągu, a ci musieli wysiąść z niego szczęśliwi.
Napisz komentarz
Komentarze