Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 13 grudnia 2025 20:03
Reklama BMM

Ja to wszystko pamiętam!

Z Łucją Michalik - mieszkanką Jelcza-Laskowic, autorką wierszy o przeżyciach na "nieludzkiej ziemi" - rozmawia Anna Kamińska
Podziel się
Oceń

- Nie każdy chce opowiadać o koszmarze syberyjskiej ziemi. Pani postanowiła spisać swoje wspomnienia i opowiedzieć, jak to było. Czy wiersze to pani sposób na opowiedzenie tych tragicznych wydarzeń? Ten pt. "Wygnanie" wydaje się poetyckim przekrojem całego pani pobytu na "nieludzkiej ziemi".

- Wszystkie moje wiersze są związane z naszym wygnaniem. To tkwi bardzo głęboko w moim sercu. Ten żal i tęsknota - to zawsze wraca. Więc tak, Syberia to stałe tło moich wierszy.

- Czy poezja już od dziecięcych lat była obecna w pani życiu?

- Na Syberii nie tworzyłam. Zaczęłam pisać po powrocie do Polski. Ale to zawsze było we mnie. Przyglądałam się temu światu, zachwycałam się nim, a rymy pojawiały się same w mojej głowie.

- Kiedy wywieziono pani rodzinę na Sybir, była pani jeszcze małym dzieckiem... Czy ktoś raki mógł rozumieć, co się dzieje?

- Nic nie rozumiałam. Miałam zaledwie 8 lat. Nad ranem obudzili nas Rosjanie i Ukraińcy. Kazali się ubierać. Nic nie rozumiałam. Jasny był dla mnie tylko strach, jaki odczuwałam.

- To na początku wojny?

- Był już 1940 rok. Nas wywieźli 10 lutego. Pamiętam, jak to wszystko się odbywało. Jak wybuchła wojna. Mieszkaliśmy w kolonii osadników wojskowych, w miejscowości Biała, powiat zaleszczycki. Nasz dom był bardzo duży, więc rodzice oddali połowę domu dla polskei szkoły powszechnej. Kiedy 1 września 1939 wybuchła wojna, w tej połowie naszego domu, gdzie znajdowała się szkoła, zebrało się mnóstwo ludzi, bo to przecież rozpoczęcie roku szkolnego. Pamiętam ten popłoch, lament, płacz, mobilizację.

- Ukraińcy obudzili was w środku nocy i dali godzinę, żeby się spakować?

- Na tych terenach mieszkało dużo Ukraińców i dużo Polaków. Jak organizowano potańcówki, to ukraińscy chłopcy i dziewczęta bawili się i tańczyli z polskimi. Nie było żadnych zatargów, żyliśmy w wielkiej zgodzie. Wśród tych, co przyszli nas zabrać, był znajomy Ukrainiec. Stał w progu i powiedział mamie, żeby brała, co tylko może, bo już nigdy do tego domu nie wrócimy. Ale gdzie nas zabierają - nie mógł powiedzieć, za to od razu dostałby kulę w łeb. Kiedy moja mama to usłyszała, przestała rozpaczać, tylko rozścieliła prześcieradła i rzucała na nie, co tylko miała pod ręką - pierzyny, poduszki, ubrania.

- Ile was było?

- Tato, mama, dwie moje, starsze siostry, babci i ja. Sześcioro.

- Jak długo trwała podróż?

- Około miesiąca. Sańmi zawieźli nas na dworzec. Tam wpakowali do wagonu i kazali czekać. W wagonie mieliśmy żelazny piecyk, prycze, a na środku wycięta była duża dziura, żeby załatwiać swoje potrzeby. Ulokowaliśmy się, każdy na swojej pryczy, i czekaliśmy, aż zapełnią cały transport. Trwało to dwa, może trzy dni. Dopiero wtedy pociąg ruszył.

- Życie na Syberii to ciągła walka o przetrwanie. Zabrane przez matkę rzeczy chyba bardzo się przydały?

- Mama wymieniała te rzeczy za żywność. Jak nas zabierano z naszego domu, jeszcze w Polsce, to mama wzięła ze sobą taką beczułkę, w której były zamrożone słonina, kiełbasa i inne wędliny, a to wszystko zalane tłuszczem. To nam życie ratowało przez długi, długi czas.

- Co wam doskwierało, poza głodem i zimnem?

- W Krasnojarskim Kraju, gdzie nas na początku wywieźli, jest czarna muszka. Ten drobny owad siada na ludzkie ciało i wysysa krew. Dlatego ludzie chodzili w takich kapeluszach, jakie mają pszczelarze, z siatką na twarz. Ta muszka pojawia się tylko latem. Jak zimą na Syberii jest 40 stopni mrozu, tak latem dochodzi nawet do 50 stopni gorąca. Osoby pracujące w tajdze musiały być poubierane w kufajki i watowane spodnie. Jaka to musiała być męczarnia w tym upale!

- Dzieci też musiały pracować?

- Nie. Dzieci pracowały po ukończeniu 12 lat. Więc obowiązkiem mojej siostry Wiśki i moim było chodzenie po lesie i szukanie czegoś do jedzenia - jagód, grzybów, pokrzyw, dzikiej cebuli, czy dzikiego czosnku. A w rowach rosła nawet taka gruba, zielona roślina, która się mydliła, jak mydło.

- O pani mamie mówiono, że "Polaczka" leczy...

- Moja mama przywiozła bańki z Polski. Stawianie baniek bardzo pomaga przy przeziębieniu i zapaleniu płuc. Tam nie było lekarza. Szybko rozeszła się wieść, że Polaczka leczy. Oni, Rosjanie, czegoś takiego w życiu nie widzieli i dla nich to było bardzo dziwne, że takie szklane bańki pomagają.

- Na Syberii wiele osób straciło swoich bliskich. Pani rodzina też nie wróciła do Polski w komplecie...

- W 1941 roku umarł mój ojciec. Pracował przy ścinaniu drzew. Najpierw całą zimę ścinano drzewa, a potem, kiedy rzeka ruszyła, to spychało się je do wody - to był naturalny transport drewna. Ale czasami zdarzało się, że belki się piętrzyły, jedna na drugiej, tworząc tamę. Wówczas mężczyźni, płynąc na tratwach, specjalnym bosakiem rozpychali drzewa, torując drogę innym. Taką pracę dostał mój ojciec. Niestety, w pewnym momencie belki potoczyły się na niego i ojciec utonął.

- Straciła pani też jedną z sióstr...

- Dwa lata starszą ode mnie, Wiśkę. Naprawdę nazywała się Jadwiga, ale tak do niej wołaliśmy - Wisia, Wiśka. Miała 12 lat, gdy umarła. Zachorowała na odrę. Dostała obustronnego zapalenia płuc, miała bardzo wysoką gorączkę, która ją "spaliła". A ładna dziewczynka była, miała takie długie, jasne warkocze. Wiśka wiedziała, że umiera. Matka dała jej do ręki święty obrazek. A Wiśka mówiła:  - Matko Boska, nie pozwól, żebym tu umarła, ja bardzo bym chciała wrócić do Polski. Mama tak rozpaczała, że jednej nocy siwiuteńka się zrobiła, a miała tylko 35 lat.

- A co się stało z babcią?

Rozmowa w całości w najnowszym numerze "Powiatowej", do kupienia również e-wydanie:  http://www.egazety.pl/ryza/e-wydanie-gazeta-powiatowa-wiadomosci-olawskie.html


Napisz komentarz

Komentarze

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: AnonimTreść komentarza: Naprawdę ostrzezcie swoich seniorów w rodzinie! W bliskim mi otoczeniu slyszałam o dwóch takich przypadkach tamtej nocy. Do jednej starszej samotnej kobiety zadzwoniono po 1 w nocy!! Ktoś się przedstawiał za lekarza ze szpitala z oddziału zakaźnego w Oławie i żądał zapewnienia że będzie miał kto zapłacić 100 tysięcy ponieważ bratanica tej kobiety nie dozyje do rana jeśli nie dostanie 3 zastrzyków. Ktoś udawał głosy tej bratanicy, że niby się meczy umiera (na ciężkiego koronawieusa...) Do drugiej kobiety także dzwoniono w nocy i chciano wyłudzić pieniądze na umierającego w szpitalu ojca...ale na ich nieszczęście mężczyzna przebywał z kobietą w domu i iknnje poszło. Nie dość, że coraz więcej wymyślaja sposobów to zaczęli to robić bardziej w nocy, kiedy ludzie są zaspani. Ofiara to po takim telefonie na zawał może zejść!Data dodania komentarza: 13.12.2025, 19:15Źródło komentarza: Oszust mówił, że syn szwagra potrącił osobę na pasach, ale... sprawę „da się załatwić”Autor komentarza: OławiakTreść komentarza: Takiego lichego i beznadziejnego wystroju świątecznego miasta , nie było od lat! Oprócz choinki w rynku i jakiejś tam ramki obok byłego banku PKO i tradycyjnej szopki , nie ma nic ! Wystarczy pojechać do Jelcza- Lskowic, czy Brzegu i od razu widać i czuć nadchodzące święta , oprócz Rynku , pozostała część miasta to ciemna beznadziejna szarość i półmrok,! Jeszcze nie tak dawno ulica Krótka, ,Brzeska , Rocha , 1 Maja itd udekorowane były swietlnymi ozdobami , w tym roku NIC! przykre!Data dodania komentarza: 13.12.2025, 18:46Źródło komentarza: Jarmark w Oławie trwa [ZDJĘCIA]Autor komentarza: Oława OKTreść komentarza: Dzięki Panu Jerzeskiemu mamy niskie rachunki za prąd ? 😁😁😁 , ciekawe czy oni nie dostają dotacji z Izraela ?Data dodania komentarza: 13.12.2025, 18:43Źródło komentarza: Innowacje z naszego Promet-Plastu pójdą teraz w świat!Autor komentarza: Oława OKTreść komentarza: Mamy to kolejny sukces naszego Niemieckiego PremieraData dodania komentarza: 13.12.2025, 18:39Źródło komentarza: Najpierw zwolnienia, teraz sprzedają zakład za niemal 27 mln zł!Autor komentarza: wwwTreść komentarza: Opowieść bajek część następna , jaka przebudowa to remont jest przebudowa by była wtedy jak by zrobili dwa pasy w jedną i dwa pasy w drugą stronę , a obwodnicę będziecie robić jeszcze w tym stuleciu czy w przyszłym ? bo nie narodzone dzieci mojego syna się pytają he he mamy władze że dla wszystkich jest ale dla polska są tylko podatki do płaceniaData dodania komentarza: 13.12.2025, 18:36Źródło komentarza: Chcą przebudować fragment trasy do Wrocławia, ale jeszcze nie w tym rokuAutor komentarza: jarek.wTreść komentarza: sytuacjatakabedziewurzedzie,dotad,dopukiradni/wwiekszosci/bedakundelkamistajszczyka.jedyniewmiareodwaznymjestpanRygielskizkolegami.taktrzymac.Apan,panieBabskijestjuzchybatadzialalnosciazmeczonyData dodania komentarza: 13.12.2025, 16:45Źródło komentarza: Przemysław Olechowski odwołany z funkcji prezesa CSiR. Jest tymczasowy następca
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama