- Powiedz coś o powstającej książce...
- Będzie w niej dużo zdjęć i opisów modeli. Opis początków JZS może być dla wielu zaskoczeniem. Zostanie opublikowanych około 60 zdjęć samochodów, których przez 50 lat chyba nikt nie widział, nadwozi z drewnianymi szkieletami. Ludzie kojarzą te lata głównie ze „stonką”, ale konstrukcji było więcej - samochody dla służby zdrowia, warsztaty budowlane. W jednym roku opracowano ponad 1000 pozycji. To, co zdobyłem, to ułamek, ale dobrze, że jest. Czasami rozmawiam z człowiekiem, a za pół roku nie ma go już wśród żywych. Ważne jest, aby docierać do ludzi. Dawni pracownicy fabryki sami dzwonią - niech pan przyjedzie, mam kilka zdjęć. I ja jadę, bo każde zdjęcie jest cenne. Walczę o każdą fotografię, która ukaże się w książce. Jestem otwarty na każde spotkanie, bo wspomnienia ludzi to rzecz bezcenna. Pamiątki są w ich głowach. Czym dziś byłyby Laskowice i Oława, gdyby nie Jelczańskie Zakłady Samochodowe?
- Ci ludzie chcieliby, żeby coś zostało po ich Jelczu, chociażby w postaci książki…
- Na pewno, tu przecież pracowały pokolenia. Promocję książki chciałbym zrobić w Jelczu-Laskowicach. Jak się okazuje, to bardzo ważne nie tylko dla mnie. Mam nadzieję, że uda się także z dwoma kolejnymi książkami. Mam pewne plany. Moje marzenia się spełniają. Mam jeszcze jedno - o muzeum, w którym przechowa się historię zakładu i ludzi.
Rozmawiała Monika Gałuszka-Sucharska
Fot. arch. Wojtka Połomskiego
Napisz komentarz
Komentarze