Zgodnie z miejscową tradycją, gminny radny Tomasz Niewodniczański obłożył sprawców kradzieży publiczną (na FB) klątwą:
Bądź przeklęty wstrętny złodzieju, co ukradłeś zegar z Janikowskiego "ratusza"!
Niech przytrafi ci się potężny zez, taki byś nie mógł nigdy zobaczyć właściwej godziny!
Niestety. Nic nie pomogła, choć minęło już parę tygodni. - Nie oddali zegara - mówi radny Niewodniczański. - Aż się nie chce komentować, bo to przecież idiotyczna kradzież, wynikająca wyłącznie z czyjejś głupoty. Zegar nie był wiele wart, kilkadziesiąt złotych, a strata zauważalna dla wszystkich. Oczywiście kupimy nowy, ale coś takiego zawsze podcina skrzydła.
Na razie więc skrzynka janikowskiego "ratusza" jest pusta. Jedyna pociecha jest taka, że wokół zakwitły piękne krokusy. I to w lutym! Może choć w tym jest jakaś dobra wróżba. Oby!
Zegar to inicjatywa sołtys Janikowa Zofii Niewodniczańskiej, podobnie jak uporządkowanie placyku w środku wsi, gdzie kiedyś stały pojemniki na odpady.
- Chcę, żeby coś się działo w naszej wsi - mówiła sołtys w dniu odsłonięcia zegara w czerwcu 2018 roku. - Ten placyk to takie nasze centrum. Trawsko tu rosło, chwasty. Jesienią mi się zrodził taki pomysł. Zegar kupiłam w chińskim sklepie. Nasz sąsiad, pan Kudlak, powiedział, że ma drugiego sąsiada, pana Jana Ryszarda Niedźwiedzia, taką złotą rączkę. Wiosną podjął się roboty. Po dwóch tygodniach mówi, że gotowe. Myślę, że zegar będzie ozdobą.
- Dobry pomysł, ja akurat nie mam zegarka na rękę, a tu jest pod okiem - oceniała jedna z mieszkanek Janikowa. - Nawet z samochodu będzie widać, która jest godzina.
Mieszkańcy dodawali wtedy, że to wieś raczej spokojna, więc liczą, że nikt nie zniszczy zegara. Jednak się przeliczyli...
Napisz komentarz
Komentarze