Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 07:56
Reklama
Reklama

Wyjście... bez wyjścia

Nie chciała apostazji na zasadach, które określa Kościół. Zrobiła to inaczej, co skończyło się sądową batalią z proboszczem. I choć ma prawomocny wyrok, potwierdzający słuszność obranej drogi, formalnie wciąż jest jedną z wiernych. - Mamy równych i równiejszych, a Kościół jest po prostu organizacją, która stoi ponad prawem - mówi Alicja z Oławy
Wyjście... bez wyjścia

Autor: Fot. Agnieszka Herba

Podziel się
Oceń

- Zacznę jak na spowiedzi. Kiedy ostatni raz była pani w kościele?

- Jeśli pyta pan o mszę, to długo musiałabym myśleć, by sobie przypomnieć. W przeszłości byłam jednak osobą wierzącą, zostałam ochrzczona, przyjęłam komunię i bierzmowanie. Moja przyjaciółka twierdzi, że miałam taki okres, w którym krzyżem leżałam w kościele. Chodziłam na tak zwaną oazę, angażowałam się. Po raz pierwszy zaczęłam kwestionować zastany stan w wieku nastoletnim. Mama oczywiście w każdą niedzielę naciskała, ale to był raczej taki czas, że szło się pod kościół spotkać ze znajomymi. Potem było tradycyjnie, zgodnie z narzuconymi rolami społecznymi. Wzięłam ślub kościelny, mimo że od dłuższego czasu nie praktykowałam, urodziłam córkę, którą ochrzciłam. Ona dorastała i zaczęła pytać. W tym czasie ja byłam na etapie, w którym mocno interesowałam się istnieniem lub nieistnieniem Boga. Bardzo chciałam móc odpowiedzieć jej rzetelnie na każdą wątpliwość. Przeczytałam kilka książek filozoficznych oraz tak zwaną biblię ateistów Richarda Dawkinsa pt. "Bóg urojony". Jego tezy bardzo do mnie przemówiły i pomogły mi dojść do etapu, w którym jednoznacznie stwierdziłam, że jestem ateistką. 

- Od osoby chodzącej na oazę do ateistki - długa droga.

- Być może każdy z nas ma jakąś potrzebę wiary w coś. Chciałabym wierzyć w to, że dobro jest tym, co wygrywa, mimo że na świecie dzieją się różne potworne rzeczy. Nie wierzę za to w jednostkę, która tym steruje, a już tym bardziej w taki sposób, jak jesteśmy o tym uczeni na lekcjach religii. Są ogromne nieścisłości między tym, co wskazuje biblia, a tym, co mówią naukowcy.

- Jak wspomina pani ostatnie wizyty w kościele, jeszcze w czasach, w których nie określała się pani jako osoba niewierząca?

- Chodzenie do kościoła i klepanie tych samych formułek mnie mocno frustrowało. Oczywiście można powiedzieć, że moja wiara nie była wystarczająco głęboka, dlatego klepałam formułki zamiast zanurzyć się w sobie i pomedytować przez modlitwę. Trzeba jednak pamiętać, że miałam w życiu okres, w którym byłam naprawdę blisko Kościoła i doświadczyłam stanu, w którym wydawało mi się, że czuję obecność boską. Na ile to był wpływ osób wokół, które odczuwały to samo, więc psychologicznie łatwiej było się odnaleźć? Nie wiem. Wiem jednak, że wtedy kościół nie był dla mnie miejscem, do którego chodziłam, bo mama kazała, tylko chciałam tam być. W późniejszym czasie zaczęłam na to jednak patrzeć zupełnie inaczej. Oglądanie tych wszystkich ludzi, którzy wyznają co niedzielę miłosierdzie, a potem wychodzą i robią zupełnie coś przeciwstawnego, było dla mnie nie do przyjęcia. Wiem, że nie wszyscy tak robią, ale sporo osób tak. To było okropne. W momencie, gdy poczułam bezsens tego wszystkiego, stwierdziłam, że szkoda mojego czasu i przestałam chodzić. Oczywiście bywały jeszcze takie sytuacje jak święta, no bo wtedy przecież większość idzie. Chodziłam z dzieckiem, bo zależało teściom czy mojej mamie.

- Czyli presja, by zadowolić dziadków i pokazać dziecku coś, co kiedyś nam pokazali rodzice?

- Tylko, że pokazać dziecku coś w ramach tradycji to jest jedno, a pokazać coś, z czymś się nie zgadzamy i mówić, że to jest OK, to zupełnie coś innego. Nie ukrywam, że było mi niezwykle trudno, bo co innego mówiła moja mama - do dziś bardzo wierząca osoba - a co innego mówiłam ja. Ja jej świat tłumaczyłam inaczej, a babcia inaczej. Ona czytała Biblię, a ja jej kupiłam książkę "Boga przecież nie ma", która opowiada o różnych religiach. A jak się zagłębimy w różne religie, to też zyskamy bardzo ciekawe spojrzenie. Ponadto, gdy poczyta się trochę książek historycznych, które są pisane z naukowego punktu widzenia, nie przez osoby głęboko wierzące, to łatwo dostrzeżemy, co było powodem powstawania różnych religii, czym są i do czego doprowadziły.

- Na przykład?

- Religia jest podstawowym powodem wojen. Poza wojnami terytorialnymi, większość była lub jest na tle religijnym. Religia jest więc próbą narzucenia swojego myślenia innym i oczekiwania, że wszyscy będą żyli według tego, jak ja uważam, że jest dobrze. Chodzi o władzę, co zresztą doskonale widzimy także w naszym kraju. To się oczywiście zmienia i w wielu państwach Kościół nie ma już wpływu na decyzje polityczne, ale wciąż rządzi ludźmi, których naucza. Przed Polską jeszcze długa droga, ale w wielu miejscach świata problemy z pedofilią podważyły autorytet.

- Jak córka reagowała, gdy z dwóch stron otrzymywała sprzeczne komunikaty?

- Przychodziła do mnie i mówiła, że babcia powiedziała inaczej. Starałam się jej tłumaczyć, z czego to wynika. Długo wychodziłam z założenia, że jest za młoda, by jej coś narzucać. Chciałam, by w odpowiednim momencie sama wypracowała sobie swój punkt widzenia. Mówiłam jej więc, że są różne podejścia. Babcia twierdzi tak, ja inaczej, a są ludzie, którzy podchodzą do tego w jeszcze inny sposób. Każdy z nich uważa, że jego punkt widzenia jest najlepszy, a jak dojrzejesz, wybierzesz swoją drogę. Był taki moment, w którym ona zaczęła mówić, że jest niewierząca, na co jej odpowiadałam, że to nieprawda: - Mówisz, że jesteś niewierząca, bo wiesz, że ja jestem i chcesz mi sprawić przyjemność. Jak dorośniesz, przejdziesz okres dojrzewania, to zdecydujesz. A teraz możesz pójść do kościoła z babcią, jeśli masz ochotę, i możesz nie iść, jeśli nie chcesz. I obie opcje są OK. Tego tłumaczenia było sporo, bo dochodziła jeszcze presja rówieśników, związana z chodzeniem na religię. Przed pierwszą komunią powiedziałam jej, że może nie iść. Obiecałam, że zrobię jej cywilną ceremonię przejścia, bo są świeckie obrzędy dla wszystkich tych, którzy potrzebują czegoś w momencie, gdy inni przyjmują sakrament. Niektórzy wierzący śmieją się, że widocznie czegoś nam brakuje, skoro potrzebujemy zamienników, ale przypominam, że w czasach pogańskich mieliśmy rytuały przejścia i odbywały się one właśnie w okolicach siódmego roku życia, dokładnie tak, jak teraz komunia.

- Chyba nikt w wieku siedmiu lat nie był świadomie i głęboko wierzącym ani zdeklarowanym ateistą. Większość jednak chciała być częścią grupy, mieć przyjęcie, otrzymać prezenty...

- Chodzi o to, by dziecko nie czuło się odsunięte. Jeśli cała klasa chodzi na religię i przygotowuje się do komunii, nie jest łatwo wytłumaczyć, że można też inaczej. Mówiłam córce, że kupię jej białą sukienkę, zorganizujemy imprezę, będą prezenty, wszystko tak samo, ale nie musi uczyć się tych wszystkich formułek i przygotowywać w kościele. Ostatecznie stwierdziła, że chce iść z innymi dziećmi i - szczerze mówiąc - trudno się siedmiolatce dziwić. Przy bierzmowaniu już była zdecydowana, że nie idzie. Zresztą nie poszła nawet na rocznicę komunii. Wtedy nie ma tej całej otoczki, która się dzieciom podoba. Społeczne przyzwyczajenie i tradycja moją ogromny wpływ na nasze wybory już od najmłodszych lat.

- Kiedy zaczęła pani myśleć o apostazji, czyli formalnym odejściu z Kościoła? Nie każdy się na to decyduje, nawet jeśli mówi o sobie "ateista".

- Wiele osób wychodzi z założenia, że apostazji dokonują czynem i nie mają potrzeby załatwienia formalnego wyjścia. Ja miałam, bo chciałam być szczera sama ze sobą. Świadomość, że jestem w organizacji, z którą nie chcę mieć nic wspólnego, była dla mnie nieakceptowalna. Nie lubię być przymuszana, więc w którymś momencie stwierdziłam, że chcę wystąpić z Kościoła. Nie pamiętam dokładnie, kiedy. Może pomogły też trochę żarty mojego męża, który powtarzał, że ściągnie mi na pogrzeb biskupa. Oczywiście wiedziałam, że nie mówi poważnie, ale najczęściej odpowiadałam mu, że jak wystąpię z Kościoła, to już żaden ksiądz na mój pogrzeb nie przyjdzie. Ten żart mógł mi uświadomić, że warto. Nigdy nie wiemy, jak potoczy się życie i czy po naszej śmierci ktoś nie będzie chciał zrobić czegoś wbrew naszej woli.

- Od czego pani zaczęła? Odpowiedzi na to i wiele innych pytań w najnowszym wydaniu "Powiatowej" - rozmowa w całości dostępna również w e-wydaniu TUTAJ

Imię zostało zmienione. Rozmówczyni udostępniła nam pełną dokumentację administracyjnego i sądowego sporu z jedną z oławskich parafii.

Rozmawiał Kamil Tysa [email protected]


Napisz komentarz

Komentarze

Aneta 04.01.2021 22:37
Co tak naprawdę ma na celu ten artykuł? Ateiści zawsze byli i będą. Nigdy nie pojmę ludzi nie wierzących i nie za to, że nie wierzą ale, że właśnie to oni buntują katolików. Wszędzie słyszy się tylko Kościół to instytucja, organizacja, Boga nie ma, ksiądz to pedofil... Kto tak się zachowuje? Ludzie pogubieni, zatraceni w swojej nienawiści. Po pierwsze, Kościół jest miejscem spotkania z Bogiem i odtworzeniem Liturgii, a nie jakimś klepaniem formułek, oczywiście pomodlić można się wszędzie - wolny wybór. Po drugie, do kościoła nie idzie się dla księdza, chociaż niektórzy mają wyjątkowy dar przekazywania słowa Bożego i przyciągają wiernych. Po trzecie, Nabożeństwo Sakramentów Świętych zawsze się odbywało, dawniej bardziej skromnie, teraz faktycznie dzieci np. Pierwszą Komunię Św. kojarzą z prezentami, ale przez kogo? Przez Boga? Nie ! Przez nas samych. Mówi Pani,, religia jest próbą narzucenia swojego myślenia innym,, a Pani w tym momencie nie narzuca swojego myślenia? Religia to jedno, człowiek drugie. Każdy odpowiada za siebie, a na ile mocna jest jego wiara i czy udaje czy nie to jego wybór. Bóg nie ciągnie nas za rękę do kościoła czy na religię, to człowiek komplikuje sobie życie. Przykre jest to, do czego zmierza dzisiejszy świat, osoby nie wierzące pragną pokazać jak to one są silne i całkowicie zniszczyć chrześcijaństwo, a je po prostu trzeba zrozumieć.....wiara i relacja z Chrystusem jest nam potrzebna. Ja głęboko wierzę i wiem, że wiara pomaga w życiu. Zwłaszcza w tak trudnych czasach.

Kate 05.01.2021 11:34
Zgadza się. Przyszlo nam żyć w ciężkuch czasach choc nie każdy chce to widzieć więc tym bardziej warto zastanowuć się nad swoim życiem. I chwycić rękę Boga bo przed nami jazda bez trzymanki.

Aaa 04.01.2021 20:24
Wierzę czy nie to osobisty wybór każdego ale czy każdy opowiada o tym w gazecie???

SpecjalistaOdWszystkiego 03.01.2021 22:13
Nie chcę mieć z kościołem nic wspólnego. Ale ślub kościelny wezmę, dziecko ochrzczę i na religię i do 1. komuni wyślę. I czemu ten głupi kościół nie przyjmuje do wiadomości, że jestem ateistką.

Tomasz z Oławy 03.01.2021 15:18
Boga nie ma. A jeżeli przypadkowo jednak jest, to jest zwykłą kanalią, która pozwala na przemoc, wojny, biedę czy głód. Nie warto na niego tracić czasu.

Lena 04.01.2021 14:04
Przemoc, biedę, głód i wojny wywołują ludzie. Każdy człowiek ma wolną wolę i robi co chce. Bóg może pomóc, jeżeli uciekamy się do niego i prosimy o to,ale bez prośby nie miesza się w nasze życie. Ja doświadczyłam łaski , gdy miałam raka. Gorąco prosiłam o pomoc i zostałam uzdrowiona. Zabiegu nie było. Wcześniej też nie byłam aż tak wierząca. Proszę wierzyć, że Bóg działa, ale tylko gdy o to go prosimy. Nie powinno się używać obraźliwego języka w wyrażaniu swoich opinii.

Kate 03.01.2021 14:13
Pani Alicjo czyli sądzi Pani że ten swiat wraz ze swym logicznym porzadkiem i pięknem stworzyl się sam? I że powstalismy my ludzie kochając, wybaczając, tworząc rzeczy nowe, powolując nowych ludzi na świat dajac im i pragnąc dla nich to co najlepsze ot tak po to by pewnego dnia ta cala energia życia i dzialania poszla w ziemię? Bog mowi nam że stworzyl nas.na Swoje podibienstwo i dlatego kochamy, tworzymy, pragniemy, i jesteśmy wieczni. Jesli pozwoli sobie Pani na uslyszenie w swym sercu Boga i na doswiadczenie Go w swoim życiu to On się Pani ukaże. Być moze te formalne przeszkody wyparcia się chrztu sw i przynależnosci do Chrystusa to wlasnie Boży glos dobijający się do Pani by sprowokować do autorefleksji? Czy jest Pani definitywnie pewna że nie chce mieć nic wspolnego z Bogiem? I z Jezusem Chrystusem ktory oddal za Panią życie? I nosi Pani na sobie Jego znamię przez chrzest św.

Miro 03.01.2021 18:09
Kate - aby porozmawiać z Bogiem nie zawsze muszę iść do kościoła , który teraz różnie się kojarzy.

Ena 04.01.2021 23:21
Miro - Kościół tworzą wierni łącznie z kapłanami. Wszyscy grzeszymy. Kapłani również i dlatego należy modlić się za kapłanów.Są szczególnie narażeni, bo są konsekrowani. Żeby mieć właściwą relację z Bogiem, należy przyjmować komunię i nie można opowiadać, że kościół cyt.,,teraz różnie się kojarzy". Kościół to także my -wierni.Tworzymy go wszyscy razem. Kapłani to ludzie tacy sami jak my.

007 03.01.2021 13:36
Jesli Boga nie ma a pieklo ani niebo nie istnieje to wszystko wyglada fajnie ale jesli jest inaczej i po smierci za brak Boga w zyciu trafiamy do piekła tam gdzie nieopisane męki nigdy się nie kończą to ja wolę wytrwać w wierze i mieć nadzieję na zbawienie.

roomceiss 03.01.2021 11:42
Jaruzelski tez był ateista , komunistą i kacykiem a na finale wyspowiadał się ksiedzu- nie wiem czy sie nawrócił ? nie wierzysz to twój wybór ,wolna wola mnie i innym pikus w co ty wierzysz .Mozesz w samego Bolka i Lolka ale nie rób siary na tak poczytnym i powaznym dzienniku jak GP

Kazik 03.01.2021 11:28
Zawsze jest jakieś wyjście ..... awaryjne.

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: KpinaTreść komentarza: zbiórka darów, zbiórka na grzejniki, a Frischmann lekką ręką wywala 120 tys. na ławkęData dodania komentarza: 4.12.2025, 19:06Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: Oława OKTreść komentarza: Marek co się z tobą na wyrabiało ???Data dodania komentarza: 4.12.2025, 18:25Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: RafałTreść komentarza: Jak kler odejdzie od polityki to może wrócę do kościoła i zaczne się spowiadać w konfesionaleData dodania komentarza: 4.12.2025, 15:52Źródło komentarza: Wyspowiadaj się na dworcu kolejowymAutor komentarza: NataTreść komentarza: Robicie z Powiatu niepotrzebny Babilon i nie pozwalacie obywatelom, tj. Mieszkańcom dołożyć cegiełki na pomoc chorym i ubogim. Mam tego dość!!!!!!!!Data dodania komentarza: 4.12.2025, 15:16Źródło komentarza: Rusza akcja "Podziel się z potrzebującymi"Autor komentarza: WalerianTreść komentarza: Do czego może być przydatny ten dokument? To sztuka dla sztuki. Czy mamy zrezygnować z przemysłu i wrócić do rolnictwa i upraw bo to jest najmniej szkodliwa działalność. Chociaż nie do końca, bo najlepiej to lasy posadzić. Co szary mieszkaniec ma do powiedzenia? Wszyscy widzimy że klimat się zmienia, ale przyczyny mogą być różne. Może to być proces naturalny, a może jednak działalność człowieka.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 14:28Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: Dziwie się że nie zmieniliście jeszcze nazwy na tuDrabiński...Data dodania komentarza: 4.12.2025, 13:33Źródło komentarza: Radny powiatowy zwrócił się do burmistrza Oławy o zawieszenie tego postepowania
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama