Członkowie Lokalnej Grupy Zwiadowców Historii z Jelcza-Laskowic wykonują kawał dobrej roboty. Z każdą wizytą na terenie dawnego obozu udowadniają, że teren wciąż nie jest dostatecznie zbadany. Wciąż bez trudu można odnaleźć tu niemieckie guziki czy monety, a nawet fragmenty obozowych naczyń, więc dbanie o to miejsce, odpowiednie dokumentowanie historii, pozyskiwanie i gromadzenie pamiątek ma wielki sens. Zawiera się w trzech słowach - żeby nie zapomnieć.
Dziś po południu na terenie dawnego obozu pracy w Miłoszycach (Arbeitslager Fünfteichen to była największa filia obozu koncentracyjnego Gross-Rosen) spotkali się członkowie Lokalnej Grupy Zwiadowców Historii z Jelcza-Laskowic. Ta grupa, niedawno zawiązana na Facebooku przez Piotra Kutelę, walczy o godne upamiętnienie tego miejsca. Pretekstem jest styczniowa 75. rocznica wyzwolenia obozu. - Gdzieś przy drodze, którą więźniowie codziennie przechodzili do pracy przy budowie należącej do Kruppa fabryki zbrojeniowej Berthawerk w Markstädt (Laskowice), a potem do pracy w samej fabryce, chcemy postawić pamiątkowy głaz i tablicę z informacją, że w tym miejscu był kiedyś obóz - mówi twórca grupy Piotr Kutela.
- Chcemy opisać, że tu w nieludzkich warunkach przetrzymywano tysiące więźniów, Polaków, Żydów, Rosjan, Belgów - mówią członkowie grupy, którzy wciąż organizują się. Stworzyli już swoje logo, właśnie pokazali pierwszą koszulkę z nim.
Więcej o upamiętnianiu filii niemieckiego obozu koncentracyjnego, który w czasie wojny istniał na terenie dzisiejszych Miłoszyc - w najbliższym wydaniu "Gazety Powiatowej"
Napisz komentarz
Komentarze