Ponieważ w sieci krąży mnóstwo nieaktualnych informacji i starych mapek tej "kolejowej" trasy, sprawdziliśmy, jak to obecnie wygląda w rzeczywistości. Już wiemy i śmiało możemy polecić.
Nasza aktualna propozycja jest taka - zaczynamy w miejscowości Osiek (to parę kilometrów od Żmigrodu - zobacz mapkę niżej). Na miejscu jest odpowiedni parking (fot. niżej), bo tu krzyżują się różne drogi rowerowe. Stąd jedziemy nowiutką trasą przez las w kierunku Książęcej Wsi, a potem do Gruszeczki. Co ciekawe, nowa droga jest zrobiona z betonu, więc nie grozi jej to, co stało się w innych miejscach z asfaltem, gdzie wychodzą korzenie i trzeba bardzo uważać. Jedziemy więc bardzo wygodnie - jak po stole. Po drodze mijamy ciekawy Kamień Szwedzki z pierwszej połowy XVII wieku, zwany także Kamieniem Napoleona, o który żołnierze ostrzyli swoje rapiery.
Po mniej więcej 10 km docieramy do Sułowa, gdzie jeszcze niedawno trasa miała swój początek - oprócz wagonu starej kolejki jest ta bardzo ciekawy budynek dawnej stacji kolejowej. Dalej jedziemy podobnie jak wcześniej, mijając miejsca postoju w formie dawnych stacji kolejowych, a po 11 km docieramy do Milicza, skąd potem dalej możemy jechać do Grabownicy. Następnie powrót.
W ten sposób w sumie można zrobić około 60 km trasy - oczywiście można wracać wcześniej, po drodze możliwe są różne "skoki w bok", np. na przepiękną groblę między stawami milickimi.
W samym Miliczu jest wielki parking, wystawa wagonów wąskotorówki, mały bar, a także akwarium, gdzie można zobaczyć wszystkie ryby pływające w milickich stawach. Jadąc od tego parkingu dalej w kierunku Grabownicy po lewej stronie polecamy "kom", czyli Kreatywny Obiekt Multifunkcyjny, w którym mieści się szkoła społeczna i muzeum bombek, ale dla nas ważniejsza jest przyjemna kafejka z miejscem na rowery - tu także oprócz burgerów czy frytek można skosztować miejscowego karpia.
Naprawdę polecamy wszystkim miłośnikom rowerów, zwłaszcza tym, którzy dbają o bezpieczeństwo i nie chcą jechać za smrodzącym tirem. Polecana trasa w całości jest odizolowana od dróg publicznych, bezpieczna, dobrze oznakowana, z miejscami postoju, wiatami i mapami.
Rozbudowa kolejnych szlaków rowerowych w Dolinie Baryczy pokazuje, że nazwanie tego miejsca Dolnośląską Krainą Rowerową nie było na wyrost.
O trasie pisaliśmy wcześniej TU:
/artykul/22792,wazne-dla-rowerzystow-trasa-im-szurkowskiego
https://www.tuolawa.pl/wiadomosci/20650,na-dni-karpia-tylko-rowerem
Jeśli znacie inne, równie dobre trasy, bezpieczne, godne polecenia, w całości dostosowane wyłącznie do jazdy rowerami - piszcie do nas.
A po co to wszystko piszemy? Przecież to nie w powiecie oławskim. To prawda. Od 30 lat u nas tylko słyszymy o trasach rowerowych, że będą, że są planowane, że już wkrótce itp. Tymczasem na razie nie ma ani jednej z prawdziwego zdarzenia, która miałaby co najmniej 20 km i nie biegłaby po normalnej drodze. U nas wciąż pokutuje myślenie, że zrobienie trasy rowerowej to postawienie słupków z oznaczeniem i... koniec. A przykład Milicza, Żmigrodu i okolic pokazuje, że takie trasy są potrzebne, szybko stają się popularne, ściągają w te miejsca turystów z dużych miast, pokazują nowe kierunki rozwoju. Tylko najpierw trzeba to zrobić z głową, profesjonalnie.























Napisz komentarz
Komentarze