Podczas patrolu policjanci zauważyli starszego mężczyznę, który z okna wzywał pomocy. Powiedział, że od dwóch nic nie jadł, pił tylko wodę z kranu. Co się stało? - Otwieram drzwi, odchyliłem się, aby je zatrzasnąć, ale padłem jak pies Pluto. Upadłem w tył. Koniec - opowiada pan Marian.
Jak to możliwe, że w środku Europy schorowany 85-latek żyje sam, bez jedzenia, bez ciepłej wody, bez prądu, bez oświetlenia, ogrzewając się kozą, gdy temperatura nocą schodzi poniżej 10 stopni na minusie? Dzień po tym, gdy policja upubliczniła to, że funkcjonariusze pomogli mieszkańcowi, który nie miał co jeść, pojechaliśmy do niego w towarzystwie miejscowego sołtysa Michała Wolskiego. Warunki, w jakich przebywa ten starszy pan, urągają godności ludzkiej. Już od progu widać zwisające kable, z prądem kłopot. W kuchni, gdzie śpi, nie działa lodówka, nie ma oświetlenia. Duży materiał o sytuacji tego człowieka publikujemy w najnowszym wydaniu "Powiatowej" E-WYDANIE DOSTĘPNE TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze