Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 11:11
Reklama
Reklama

Minister Leszek po godzinach

Gdyby ktoś wam powiedział, że przyjechał do Łodzi rządową limuzyną z ochroniarzami jakiś minister i rozdawał pieniądze, a tłum zebrał się taki, że zablokował Piotrkowską, uwierzylibyście? To jest właśnie taka historia
Minister Leszek po godzinach
Minister Leszek po godzinach

Źródło: Jerzy Kamiński, Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie

Podziel się
Oceń

- Tak, to ja wymyśliłem "ministra Leszka" - przyznaje Tomasz Jurczak, prezes Weny i przyszły szef Muzeum Motoryzacyjnego Wena w Oławie. - Chciałem, aby pan Leszek, którego przeszłość nie zawsze była wesoła, mógł coś dobrego zrobić i czuć z tego satysfakcję. A że jemu to się spodobało, bawimy się razem, wykorzystując postać "ministra" do promocji akcji charytatywnej.

W sklepie ze strojami do przebierania się Jurczak kupił panu Leszkowi trzy komplety stosownego garnituru w paski i... stało się. Od tej pory to już BYŁ minister Leszek, bez którego żadna poważna impreza motoryzacyjna nie może się odbyć.

Jurczak opowiada, jak bardzo zdziwił wszystkich tłum na Piotrkowskiej: - Owszem, obecność w Ministerstwie Śledzia i Wódki była dla uczestników Rajdu Koguta obowiązkowa, bo z tym było związane jedno z zadań na trasie. Ktoś jednak napisał na jakimś łódzkim profilu, że minister na Piotrkowskiej rozdaje po 500 złotych, a wtedy zaczęli tam przychodzić mieszkańcy. Zresztą nie tylko, bo i obcokrajowcy. Stali w kolejce, brali te nasze "500 kogutów" i pytali, gdzie to można wymienić na dolary. Musieliśmy wszystkim tłumaczyć, że to tylko żart w ramach akcji charytatywnej. Na szczęście wszyscy rozumieli i było dużo śmiechu oraz wspólnych fotek.

 

Kim jest pan Leszek?

 

Wcześniej mieszkańcy powiatu niewiele o nim słyszeli, bo nie pochodzi stąd. Dopiero 2 lata temu "Gazecie Powiatowej" zgodził się powiedzieć coś więcej o sobie.

Pochodzi z Trzebnic w Zagłębiu Miedziowym, gdzie pod Lubinem przez ponad 20 lat prowadził swój warsztat samochodowy.

- Lubiłem robić przy maszynach od maleńkiego - mówi Leszek Jankowski, bo takie nosi nazwisko. - Cały czas mnie to pasjonowało. Nawet kiedyś z palcami miałem problem, bo jak pomagałem przy traktorze w kółku rolniczym, a miałem wtedy 8 lat, zmiażdżyło mi dwa palce. To był taki poślizg, ale najwyraźniej już wtedy wkładałem palce nie zawsze tam, gdzie trzeba.

Z traktorów przerzucił się na rowery. Ponieważ czasy nie były lekkie i na dwuślady trzeba było mieć talony, poczekał, aż ojciec kolegi i jego takie zdobyli. Wtedy z dwóch rowerów zrobił jeden, czyli był rowerowy tandem. I to na kołach 26 cali, czyli tak zwanych balonówach. 

- Zawodów to miałem kilka - mówi. - Byłem kierowcą, chciałem jeździć na tirach, marzyłem o tym, nawet zrobiłem pierwszą kategorię  prawa jazdy, ale z tirami nie wyszło.

 Trafił do PZGS, czyli Powiatowego Związku Gminnych Spółdzielni, gdzie ciężarówką jelcz 18 rozwoził zaopatrzenie do sklepów. Jeździł też roburem. Pracował także w Zakładzie Energetycznym, trochę czasu spędził w Niemczech, ale najważniejszy był własny warsztat, 7 km pod Lubinem.

- Robiłem głównie naprawy, blacharstwo, bo renowacja starych pojazdów to pasja, ale nie są to pieniądze - mówi pan Leszek. - Specjalizowałem się w mercedesach. Kolega zwoził uszkodzone, a ja przerabiałem, przekładki silnika benzynowego na diesla robiłem, anglikom kierownicę zmieniałem z prawej na lewą.

Sam jeździł wtedy dużym fiatem.

A jak trafił spod Lubina do Oławy? Los, sprawy rodzinne. Warsztat zostawił synowi, a przyjechał do nas, bo kiedyś nad morzem, w Jarosławcu, spotkał panią Lilę. A ona z Oławy. Ślub wzięli 10 lat temu. Akurat wtedy wygrała konkurs w "Kwadraciaku", więc było parę tysiaków na podróż poślubną. Nie, nie samochodem, tylko wyjątkowo samolotem. Do Grecji.

Do Weny trafił właśnie przez motocykl osa. Na jednym z pierwszych oławskich zlotów, jeszcze wtedy w Rynku, poznał właściciela Jurczaka, który zaproponował mu pracę. Więc z zapałem i pasją pracuje teraz w Wenie przy renowacji starych pojazdów. Odnawiał m.in. tę słynną syrenkę, pięknie pordzewiałą, z napisem "GS", która wygląda jak stary gruchot.

- I tak ma wyglądać - słyszymy. -  Jakby właśnie miała dokończyć żywota - taki był pomysł właściciela - jakby się ledwo toczyła w ostatnich chwilach życia, a pod maską jest całkiem nieźle i daje radę. Podwozie zrobione, hamulce też, silnik pracuje, technicznie w 100% sprawna. Rdza, owszem, jest prawdziwa, ale miejsca z ubytkami są oczyszczone i zabezpieczone. Taka trwała ruina...

To on pracował przy tzw. oławskim jelczu. To już słynne auto, od kiedy Elżbieta Lisiecka na Facebooku zamieściła prośbę, aby ktoś pomógł jej odnaleźć ten "wytwór wyobraźni i rąk taty". Wiedziała tylko, że w latach 80. jeździł po Oławie mały berliet na podwoziu żuka, w całości wykonany przez jej tatę, inżyniera Lisieckiego. Ludzie pomogli, auto jest już po renowacji.

- Wszystko w ręce musiałem wziąć, bo nie było żadnego projektu, żadnej dokumentacji, trzeba się było wielu rzeczy domyślać - opowiada pan Leszek. - To był jedyny taki pojazd na świecie. Okna z berlieta, a resztę to z tego, co było akurat pod ręką. Co można, to zostawiłem na wzór i dorabiałem. Córka inżyniera Lisieckiego była w warsztacie, rozmawiałem z nią. Na tamte lata pojazd był ładnie zrobiony. Szkoda, że to tylko prototyp, bo coś z niego mogło być. Większy od nysy busik mógłby z powodzeniem jeździć po polskich drogach.

Po roku pracy w "Wenie" ludzie zaczęli go rozpoznawać z tych filmików i zdjęć w internecie, zaczęli kojarzyć z firmą. Zdarzało się, że ktoś ma ulicy rozpoznał, zagadał, że to ten Leszek od starych aut. 

Najważniejsza jednak jest pasja. Bo pan Leszek traktuje te wszystkie auta z uczuciem, po przyjacielsku: - Odrestaurowywałem kupę starych pojazdów i do każdego podchodziłem z sercem. No lubię to, bo to jest moja pasja.

Choć czasem niespodzianki takie, że nawet jego zaskakują. I nie chodzi tylko o rdzę, choć z tego "oławskiego jelcza" wymiótł jakieś 15 kg brunatnego proszku. Czasem są inne. Na przykład spod tapicerki tej syreny wyleciało parę garści pestek ze śliwek. W filcu bywają mole. A bywa i tak, że między tapicerką a boczną ścianką można znaleźć prawdziwe gniazdo mrówek - jak było przy okazji auta inżyniera Lisieckiego. - Mnóstwo mrówczych jajeczek, prawdziwe mrowisko. A jakie wściekłe były, gdy im to musieliśmy zniszczyć!

 



Minuister Leszek z kasą pod bankiem

Minuister Leszek z kasą pod bankiem

Po Rajdzie Koguta zebrane pieniądze trzeba było wpłacić do Banku Spółdzielczego w Oławie

Minister Leszek z ochroniarzami

Minister Leszek z ochroniarzami

Oława. Minister Leszek przez bankiem

Fotka z ministre Leszkiem obowiązkowa

Fotka z ministre Leszkiem obowiązkowa

Łódź, na ulicy Piotrkowskiej

Minister Leszek na Piotrowskiej z turystami

Minister Leszek na Piotrowskiej z turystami

Łódź, na ulicy Piotrkowskiej tłum zatarasował przejście

Minister Leszek z ochroniarzami i kasą

Minister Leszek z ochroniarzami i kasą

Przed wyjazdem do banku


Napisz komentarz

Komentarze

Konkurencyjna drukarnia 09.07.2022 10:48
Szkoda chłopa, dał się wciągnąć w kampanię reklamową drukarni taaa daaam

Oliwka 09.07.2022 09:51
Brawo dla Pana, brawo dla Pana Jurczaka, jesteście wielcy.

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: *Treść komentarza: Bo w Sobieskim oprócz tego, że nauczają, to jeszcze uczą empatii i działalności społecznej, a nie tylko patrzenia na koniec "własnego nosa" i samolubstwa.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 10:53Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RodzicTreść komentarza: Bo oni chodzą do szkoły , żeby się uczyć a w Sobieskim ciągle trwają zabawy . Zgodnie z powiedzeniem " nie matura a chęć szczera zrobią z ciebie oficera " .Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:29Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RedaktorTreść komentarza: "Rzeczą, która budzi zastrzeżenia (...) jest forma nagłośnienia (...). (...) było niezbędne minimum w postaci wzmianki w BIP, stronie internetowej (...), a nawet w gazecie - ale wydaj mi się, że (...) powinno to być znacznie bardziej nagłośnione. Tymczasem zrobiono (...), niezbędne minimum." Dawno już nikt nie wskazał tak dobitnie na nikłą rolę gazety w podawaniu informacji, jej zasięgu i oddziaływania, jak zrobił to "lokalny działacz społeczny, ekolog dla którego bardzo istotna jest ochrona środowiska naturalnego". Pierwszy tego imienia... (a zbieżność danych oraz podobieństwo osoby na zdjęciu z czynnym politykiem KO może być jedynie "przypadkowa..."). Dlaczego inni lokalni politycy (zajmujący się hobbistycznie ekologią), nie dostąpili zaszczytu skomentowania - nie wiadomo. Kabaret w czystej postaci.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:28Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: ten pseudo burmistrz nadaję się tylko na zdjęcia i cieszyć tą japę bo tylko to dobrze mu wychodzi.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 08:58Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: To miasto nie ma gospodarza, jakby miał odrobinę honoru to podałby się do dymisji i oddał pobrane wynagrodzenie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 07:47Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: JacekTreść komentarza: Składam należne gratulacje! Dodam, że Rowerem przez Jelcz w ubiegłym roku doceniło talent Wojtka Ganczarka organizując odsłonięcie jego gwiazdy w dębińskiej alei. Gratuluję również rodzicom, którzy wychowali tak zdolnego człowieka! Oboje, przez długie lata związani są ze szkolnictwem. A my? cóż, pozostaje nam cieszyć się, że Wojtek Ganczarek w tak piękny sposób rozsławia nasze miasto!Data dodania komentarza: 5.12.2025, 06:31Źródło komentarza: Wojciech Ganczarek z Grand Prix Festiwalu HumanDOC
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama