Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 10:30
Reklama BMM
Reklama

OŁAWA W małym garażu zbudował samolot! A nawet dwa!

Lisiecki. Niedoceniony konstruktor (cz.2)
OŁAWA W małym garażu zbudował samolot! A nawet dwa!
W małym garażu zbudował samolot! A nawet dwa!
Podziel się
Oceń

Gdy parę tygodni temu rozmawiałem z żoną konstruktora, było przekonana, że w rodzinnym domu jest jeszcze jedno śmigło z samolotu męża, ale pobieżne poszukiwania nic nie dały... Na razie.
 

*

- Pewnie, że dałabym je do Muzeum Motoryzacji - mówiła mi pani Władzia Lisiecka. - Może jeszcze się znajdzie... 

Bo to właśnie w tym oławskim domu przy ul. Spokojnej, podobnie jak wcześniej słynny busik, powstawały samoloty. 

- Jak w lutym 1969 roku sprowadziliśmy się do bloku, a jego szlag trafiał - wspomina pani Władzia. - Bo on nauczony zawsze coś trzymać. Króliki, gęsi... Chłop ze wsi, ja ze wsi. Nie wytrzymał. Powiedział, że idzie do urzędu, bo chce się budować. Poszedł. Pracowała tam wtedy pani Jadzia Gawlicka. Panie Lisiecki, mamy ładną działkę - mówi. Za rampą to było, właściwie sam ogródek. I to dostaliśmy. Nic więcej nie było, ale już w czerwcu 1971 roku był tu już nasz dom. 

2024 rok. Na podwórku u Lisieckich niewiele się zmieniło (fot. J.Kamiński)

 

Obok domu garaż, zwany kiedyś samolotownią. Stoi do dzisiaj. Malutki. Jak się wjeżdża autem, to z otwarciem szeroko drzwi jest problem. Wraz z piwnicą i domem wystarczył jednak do konstruowania.

A to motorynkę Lisiecki skręcił, a to małe ciągniki - ponoć cztery takie powstały - konstrukcje trzech domów przy Spokojnej to też jego projekty. 

- Jak już tato miał zakład stolarski, to żadnej maszyny nie kupił -wspomina Lila, jedna z córek. - Sam je robił. A dla mnie zrobił malucha. Od jednej śrubeczki do jazdy. Po całym województwie jeździliśmy od Polmozbytu do Polmozbytu, części kupowaliśmy, a tata zbierał to wszystko, aż wreszcie dla mnie zrobił fiacika.

Grubościówkę zrobił, wyrównywarkę, dużą piłę, tzw. cyrkularkę, szlifierkę, wiertarkę stołową, cykliniarkę, wtryskarki  - wylicza żona konstruktora.

- On też budował nasze domy - mówi druga córka Elżbieta Lisiecka. - Dzisiaj mężczyźni czasem nie potrafią nawet zmienić żarówki, ale on był inny. Wszystko potrafił i nas tego uczył. Ja też wiele potrafię. Tapetować, malować, dokręcić... Elektryka, kanalizacja... On nas tego nauczył, bo nie miał syna, któremu mógłby tę wiedzę zostawić.

- Nas było cztery - dorzuca Lila. - To ja byłam tą męską częścią córek, mnie najbardziej do wszystkiego angażował, zabierał do garażu. Był ostrym ojcem, denerwował się często. Żeby można było pójść z koleżankami na dyskotekę, musiałyśmy najpierw zasłużyć. Surowy był, ale sprawiedliwy. Nauczył nas pracy. Potrafił też przytulić. Miał wobec nas bardzo duże ambicje, więc nigdy nie był z nas wystarczająco zadowolony, bo przecież zawsze można było lepiej.

 - Nie łapał rybek, nie pił piwa, nie czytał gazet na wersalce, może tylko wiadomości w tv oglądał - wspomina Elżbieta Lisiecka. - Nie miał innego hobby poza konstruowaniem. I gdy już wszystko inne zrobił, na koniec chciał sobie jeszcze pofruwać na skrzydłach, jak Ikar. I kleił te samoloty. Bo zawsze chciał je zrobić. A jak chciał, to nie było mocnych, żeby mu kto zabronił. To była jego pasja.

 

Buduje

 

Pani Władzia potwierdza, że mąż cały czas marzył o lataniu, bo w wojsku był spadochroniarzem. Nie zdziwiła się więc, aż tak bardzo, gdy pewnego dnia powiedział: - Władzia, buduję samolot!

- Ty chyba zwariowałeś! - odpowiedziała jednak, ale nie protestowała, bo wiedziała, że to na nic. Pamiętała, jak często mówił, że gdy nic nie będzie robił, to szybko odejdzie z tego świata. 

Jan Lisiecki

 

- Pan Jan był czynnym pilotem szybowcowym w Aeroklubie Wrocławskim, choć jak się poznaliśmy, już nie latał - wspomina Przemysław Pawłowicz z Oławy, znajomy Lisieckiego i miłośnik lotnictwa. - Znałem ówczesnego sąsiada Lisieckiego. Od słowa do słowa dowiedziałem się, że jego sąsiad buduje samolot. Potem okazało się, że mamy wspólnych znajomych, bo on był pilotem szybowcowym w Aeroklubie Wrocławskim, choć gdy się poznaliśmy, już nie latał. W moim odczuciu z wiekiem te młodzieńcze pragnienia do latania wróciło do Jana, to zamiłowanie. Czuło się, że on chce się wzbić w niebo, bo latanie to jest coś, co w człowieku siedzi.

O pierwszym samolocie niewiele wiemy. Lisiecki nigdy go nie nazwał. Nie wiemy nawet, kiedy dokładnie powstał. Na stronie samolotypolskie.pl jest nieprecyzyjna informacja. Raz, że  prawdopodobnie konstruktor z Oławy zbudował swój samolot w drugiej połowie lat 90, a zaraz potem, że było to na początku lat 2000, a oblatany był w lipcu/sierpniu 2001 roku. 

Nie ma wątpliwości, że pierwszy samolot Lisieckiego wzbił się w powietrze

 

Przemysław Pawłowicz precyzuje: - Jan Lisiecki zbudował dwa samoloty. Pierwszy dwusilnikowy z silnikami od trabanta, dwumiejscowy, z zakrytą kabiną. Byłem na oblocie tego samolotu, mój znajomy Stanisław Pasternak go oblatywał, znakomity pilot. Moim zdaniem 2001 rok to jest zła data oblotu, bo na zdjęciach jest mój maluch, a wiem kiedy go miałem i kiedy sprzedałem.

Zdaniem Pawłowicza oba samoloty powstały w latach 90., z tym że ten drugi to kolejna realizacja znanego w Polsce samolotu "Prząśniczka" (później "Polonez" ). Budowa samolotów trwała, nie wcześniej niż w latach 1997-98. 

Lisiecki bardzo się angażował w budowę.

- Jeździł na lotnisko w Skarbimierzu, gdzie poznawał wielu pilotów, motolotniarzy - wspomina jego żona. - Miłością do latania zaszczepił go taki jeden z Lutni, pan Pasternak. Jak tylko przychodziła niedziela, odpalał naszego mercedesa i mówił: - Jadę na Skarbimierz! Tam było wielu takich "wariatów". Kiedyś przyjechali tutaj, do naszego domu. Żartowałam z nich: - Głupich nie sieją, sami się rodzą i jeszcze wspólnie chodzą. A na to ten Pasternak do mnie: - Pani Lisiecka, kocham panią! Jeszcze żadna kobieta nam tak nie powiedziała. A ja do nich, że teraz jeszcze tego mojego Jaśka wciągają w te grupę. I tak się zaczęło. Robił ten samolot w garażu, na podwórku, w piwnicy...

Gdy były już skrzydła do przymiarki, trzeba była na jakiś czas płot między domem Lisieckich a sąsiadów rozbierać, bo konstrukcja nie mieściła się na podwórku. 

- Pamiętam te samoloty, bo sama im "skrzydła" szyłam - mówi Lila, z zawodu krawcowa. - Wykorzystywaliśmy do tego materiał na żagle.

Samolot na pewno latał, to potwierdzają wszyscy. Są zresztą zdjęcia z pierwszego oblotu. Nie ma informacji o dłuższych przelotach, ale na pewno maszyna wzbiła się w powietrze.

Czy sam Lisiecki latał swoim samolotem? Nie wiemy.

Na pewno za sterami siedział oławianin Wojtek Tetlak, choć nigdy nim nie poleciał. Jako mechanik samochodowy pod koniec lat 90. miał praktyki w warsztacie Jakubowskiego przy ulicy 3 Maja. Którego dnia przyszedł tam Jan Lisiecki i zostawił mercedesa do naprawy. Okazało się, że szuka kogoś młodego do pomocy przy samolocie, bo on już nie jest taki silny i zwinny.

Wojtek Tetlak przed hangarem w Skarbimierzu (fot. Jerzy Kamiński)

 

- To ja od razu ręka do góry! - wspomina Wojtek Tetlak. - Gdy Lisiecki, skromny pan, powolny, przyszedł po swoje auto, pogadałem z nim chwilę i umówiliśmy się. Głównym parkingiem tego samolotu był hangar w Skarbimierzu.W tamtych latach zbierało się tam spore środowisko miłośników lotnictwa. Chciałem je poznać. Pojechaliśmy tam. Na lotnisku wszyscy go znali. Pamiętam, że potężne bramy hangaru zrobiły wtedy na mnie wielkie wrażenie. W środku parę motolotni, ze dwa małe samoloty... Zaraz po wejściu buchnął zapach benzyny. To jest to - pomyślałem, bo pasjonowałem się lotnictwem, paralotniarstwem i w ogóle motoryzacją. Lisiecki pokazał mi swój samolot. Z jednej strony było: "Wow!", z drugiej: "O kurde, czy to w ogóle może latać?". Lisiecki mówił mi jednak, że samolot już był oblatany. Wypchaliśmy go przed hangar, bo do tego właśnie byłem potrzebny konstruktorowi, pokazał mi procedurę odpalania. To była konstrukcja siermiężna, ale latająca. Najpierw trzeba było pokręcić śmigłem, aby gaźnik zassał paliwo. Potem wiele razy siedziałem w nim, a nawet jeździłem po pasie lotniska. Po odpaleniu silników wszystko potężnie drgało, ale maszyna potrafiła mocno zasuwać, nawet sama próbowała się wznieść.

 

Pierwszy i jedyny

 

Ten dwusilnikowy był najprawdopodobniej pierwszym samolotem, który w całości powstał w powojennej Oławie i wzbił się w powietrze. - Nie znam innego przypadku, aby ktoś w Oławie zbudował od podstaw samolot, nie mówiąc już o dwu - potwierdza Przemysław Pawłowicz. Niestety, nic nie wiemy o tym, aby Lisiecki jakoś ten samolot nazwał - jak to zwyczajowo bywa, np. imieniem żony czy nazwą miasta. Dla historii pozostanie więc po prostu samolotem Lisieckiego w charakterystyczne biało-czerwone paski.



Napisz komentarz

Komentarze

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: RodzicTreść komentarza: Bo oni chodzą do szkoły , żeby się uczyć a w Sobieskim ciągle trwają zabawy . Zgodnie z powiedzeniem " nie matura a chęć szczera zrobią z ciebie oficera " .Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:29Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RedaktorTreść komentarza: "Rzeczą, która budzi zastrzeżenia (...) jest forma nagłośnienia (...). (...) było niezbędne minimum w postaci wzmianki w BIP, stronie internetowej (...), a nawet w gazecie - ale wydaj mi się, że (...) powinno to być znacznie bardziej nagłośnione. Tymczasem zrobiono (...), niezbędne minimum." Dawno już nikt nie wskazał tak dobitnie na nikłą rolę gazety w podawaniu informacji, jej zasięgu i oddziaływania, jak zrobił to "lokalny działacz społeczny, ekolog dla którego bardzo istotna jest ochrona środowiska naturalnego". Pierwszy tego imienia... (a zbieżność danych oraz podobieństwo osoby na zdjęciu z czynnym politykiem KO może być jedynie "przypadkowa..."). Dlaczego inni lokalni politycy (zajmujący się hobbistycznie ekologią), nie dostąpili zaszczytu skomentowania - nie wiadomo. Kabaret w czystej postaci.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:28Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: ten pseudo burmistrz nadaję się tylko na zdjęcia i cieszyć tą japę bo tylko to dobrze mu wychodzi.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 08:58Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: To miasto nie ma gospodarza, jakby miał odrobinę honoru to podałby się do dymisji i oddał pobrane wynagrodzenie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 07:47Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: JacekTreść komentarza: Składam należne gratulacje! Dodam, że Rowerem przez Jelcz w ubiegłym roku doceniło talent Wojtka Ganczarka organizując odsłonięcie jego gwiazdy w dębińskiej alei. Gratuluję również rodzicom, którzy wychowali tak zdolnego człowieka! Oboje, przez długie lata związani są ze szkolnictwem. A my? cóż, pozostaje nam cieszyć się, że Wojtek Ganczarek w tak piękny sposób rozsławia nasze miasto!Data dodania komentarza: 5.12.2025, 06:31Źródło komentarza: Wojciech Ganczarek z Grand Prix Festiwalu HumanDOCAutor komentarza: MelomanTreść komentarza: Prawdziwa uczta dla miłośnika muzyki barokowej , wspanialeData dodania komentarza: 5.12.2025, 04:23Źródło komentarza: Wyjątkowy koncert w Sali Rycerskiej
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama