- W trakcie wykonywanych czynności w Osieku, przechodząc obok jednej z posesji, wyczuliśmy ostry, żrący zapach - mówi komendant Straży Gminnej Stanisław Beśka. - Sprawdziliśmy, o co chodzi. W piecu były już tylko resztki niedopalonych odpadów meblowych. A przed domem pod plandeką na spalenie czekała cała ich pryzma. Rozmawialiśmy z młodym mężczyzną na miejscu, któremu powiedzieliśmy, że nie wolno palić takimi płytami. A on na to, że mają ich dużo, bo kupili na opał. Skontaktowaliśmy się z jego matką, która szybko przyjechała na miejsce. Też była niemile zaskoczona, ale miała świadomość, że takim czymś nie wolno palić i przyjęła od nas maksymalny mandat, jaki możemy nałożyć, czyli w wysokości 500 zł. Zapewniła, że natychmiast usunie meblowe odpady i już nie będzie nimi palić w piecu, tylko załatwi sobie drewno na opał.
- Palenie tego typu odpadami jest nielegalne - dorzuca Zbigniew Jakubowicz ze Straży Gminnej. - Choć przypominają drewno, zawierają wiele szkodliwych substancji chemicznych, jak kleje czy utwardzacze.
Komendant Beśka przyznaje, że podczas kontroli na posesjach od czasu do czasu strażnicy spotykają takie odpady meblowe, już pocięte, gotowe do palenia, ale dopóki nie złapią kogoś na gorącym uczynku, jak właśnie w Osieku, poza pouczeniem niewiele więcej mogą zrobić.










Napisz komentarz
Komentarze