Ta instytucja od lat staje się obiektem żartów i drwin. A to z powodu zostawiania awizo zamiast listów, a z powodu zbyt małej liczby listonoszy, a to za supermarket w urzędach pocztowych, gdzie można kupić wszystko łącznie z szamponami i pończochami, ale poza szybką i sprawną obsługą. Odpowiedź Poczty Polskiej jest najczęściej jedna - brakuje ludzi do pracy, a zarabiać trzeba.
Tym razem pan Krzysztof z Oławy "chwali się" kolejnym osiągnięciem Poczty Polskiej. Tym razem chodzi o szybkość doręczenia listu poleconego priorytetowego, który wysłano we Wrocławiu 20 lutego, 28 lutego (jak wynika z informacji, jaką zamieszczamy) list był "w doręczeniu", ale wciąż nie dotarł na miejsce.
- W średniowieczu szybciej docierały listy pomiędzy naszym miastem a Wrocławiem - komentuje dzisiaj pan Krzysztof, który wciąż czeka. To już ponad 2 tygodnie...!








Napisz komentarz
Komentarze