Jak wiedzą nasi Czytelnicy, sprawa Gorgonowej ma swój oławski epizod, ale o tym za chwilę.
Proces Rity Gorgonowej, oskarżonej o zabójstwo Lusi Zarembianki, córki kochanka, był najgłośniejszym procesem sądowym II Rzeczypospolitej, za pośrednictwem gazet dostarczającym opinii publicznej mocnych wrażeń. Cała Polska żyła tą sprawą. Zbrodnia w Brzuchowicach w 1931 roku wstrząsnęła wszystkimi, a tłum na długo przed wyrokiem sądowym wydał wyrok - Gorgonowa musi być winna.
Roma, zwana Romusią, była nieślubnym owocem związku Gorgonowej i Zaremby. Po wyjście z więzienia Gorgonowa, okrzyknięta morderczynią, próbowała odnaleźć Romę, ale nic z tego nie wyszło. Gdy pisałem o oławskim epizodzie związanym z Gorgonową, udało mi się skontaktować z Romą. Miała wtedy 94 lata, mieszkała pod Warszawą, ale od dawna nikt już do niej nie zwracał się imieniem, które dali jej rodzice. Od lat była Aldoną. Pytałem wtedy, czy kiedykolwiek po wojnie próbowała odnaleźć swoją mamę.
- Nie - odpowiedziała krotko.
- Dlaczego?
- Dlatego, że ja byłam z ojcem. Ona się zwracała do mnie, szukała mnie, spotkałam się nawet raz z nią, ale już nigdy w życiu nie chciałam z nią żadnego kontaktu. Ze względu na ojca.
Nie bez znaczenia było zapewne także jej przekonanie o winie matki. Gdy pytałem o to wprost, czy to mama zabiła, odpowiada, że "chyba tak". Grobu matki pani Aldona/Romana też nigdy nie szukała. Dlaczego?
- Bo ją posądzałam o to wszystko, co się stało - tłumaczyła.
- A gdyby dzisiaj ktoś powiedział, że wie, gdzie jest pochowana mama, jak by pani zareagowała?
- Nie interesuje mnie to zupełnie. To jest dla mnie obcy człowiek.
- Bo była morderczynią?
- Może i dlatego...
- A czy pojechałaby pani na jej grób?
- Nie.
*
A ten grób być może jest na terenie powiatu oławskiego, a przynajmniej tak opowiadają mieszkańcy tej wioski.
TU macie całą tę historię wraz z oławskim epizodem:







Napisz komentarz
Komentarze