To wydarzenie ma być czymś więcej niż tylko wspólną zabawą - będzie okazją, by okazać solidarność z człowiekiem, który przez lata sam pomagał innym, a dziś znalazł się w trudnej sytuacji.
Między Oławą a Hiszpanią
Michał Proć od urodzenia związany jest z Oławą.
- Jestem oławianinem, mieszkałem tu do dwudziestego pierwszego roku życia. Później wyjechałem na dwanaście lat do Hiszpanii, gdzie pracowałem w gastronomii - opowiada. To właśnie tam jego pasja do gotowania rozwinęła się najmocniej. Początkowo pracował jako pomoc kuchenna, stopniowo zdobywając doświadczenie i awansując.
- Zaczynałem od najprostszych rzeczy, ale z czasem uczyłem się nowych dań, których w Polsce wtedy jeszcze nie znałem. W końcu zostałem zastępcą szefa kuchni w hiszpańskich restauracjach. To był dla mnie ogromny krok – dodaje.
Po powrocie do kraju Michał nie tylko gotował, ale także angażował się w życie kulinarne regionu. Był jurorem w konkursach gastronomicznych, doradzał przy tworzeniu kart dań i otwieraniu restauracji. Jego specjalnością była kuchnia śródziemnomorska – pachnąca oliwą, ziołami i świeżymi składnikami. - W kuchni śródziemnomorskiej czuję się najlepiej - podkreśla, przyznając jednocześnie, że świetnie odnajduje się także w daniach polskich i hiszpańskich.
Choroba, która zmieniła wszystko
Kilka lat temu jego życie wywróciło się do góry nogami. Zaczęło się niewinnie - od mrowienia w kończynach i drętwienia palców.
- To były takie objawy, które łatwo było zignorować. Najpierw pieczenie, potem ból, który się nasilał. Chodziłem od lekarza do lekarza przez dwa lata. Nikt nie wiedział, co mi jest. Lekarze o dnie moczanowej, o przeciążeniu, a ja z dnia na dzień czułem się coraz gorzej - wspomina Michał.
Dopiero w 2023 roku postawiono diagnozę - polineuropatia aksonalna. To ciężka choroba neurologiczna atakująca nerwy, stawy i mięśnie. W przypadku Michała jej skutki były dramatyczne: niemal całkowicie stracił możliwość chodzenia.
– Był moment, kiedy lekarz zasugerował, żebym kupił wózek inwalidzki, żeby się do niego przyzwyczajać. To był dla mnie cios. Nie mogłem się z tym pogodzić. Postanowiłem walczyć i zwiększyłem rehabilitację. Dzięki temu dziś chodzę samodzielnie, choć jeszcze nie zawsze i nie wszędzie – mówi z determinacją.
Rehabilitacja okazała się ratunkiem, ale jej koszty są ogromne. - Kiedy mogłem korzystać z pełnego pakietu zabiegów, wydawałem miesięcznie około 15 tysięcy złotych. To nie tylko ćwiczenia z fizjoterapeutą, ale też leki i suplementy. Teraz, gdy środki się skończyły, mogę pozwolić sobie tylko na kilka godzin rehabilitacji tygodniowo. A to za mało, by zatrzymać postęp choroby - tłumaczy Michał.
Wsparcie od ludzi
Paradoks jego historii polega na tym, że przez lata sam aktywnie wspierał akcje charytatywne. Teraz role się odwróciły.
- Zawsze pomagałem, kiedy ktoś tego potrzebował. Może dlatego dziś sam mogę liczyć na wsparcie znajomych, ludzi całkowicie obcych, ale także branży gastronomicznej. Szefowie kuchni, kucharze, restauratorzy, przyjaciele z Oławy i osoby, których wcześniej nawet nie znałem - wielu wyciągnęło do mnie rękę. Organizują zbiórki, wydarzenia, dzięki którym mogę się rehabilitować - podkreśla z wdzięcznością.
Jednym z takich wydarzeń jest zbliżający się piknik w Oławie. W Momo Chillout Bar na uczestników czekać będą zarówno atrakcje dla dzieci, jak i dla dorosłych. Najmłodsi wezmą udział w warsztatach kulinarnych, będą mogli spróbować sił w tworzeniu biżuterii, a także podziwiać pokaz carvingu - sztuki rzeźbienia w owocach i warzywach, w wykonaniu mistrza tej dziedziny. Dorośli z kolei skosztują wyjątkowych potraw, m.in. gulaszu z dziczyzny przygotowanego przez zaprzyjaźnionych kucharzy.
Na miejscu pojawią się również wystawcy znani z Oławskiej Niedzieli Święta Przedsiębiorczości, którzy zaoferują swoje produkty do degustacji i kupienia. Przewidziano także loterię fantową, w której każdy los wygrywa. Wieczorem uczestnicy przeniosą się na parkiet, a zabawę poprowadzą lokalni DJ-e.
- Na pikniku każdy znajdzie coś dla siebie - i dzieci, i dorośli. Będzie dobra zabawa, ale też okazja, by zrobić coś dobrego. Wierzę, że dobro wraca. Kiedyś ja pomagałem innym, dziś potrzebuję pomocy sam – mówi Michał.
Walka o normalne życie
Polineuropatia to choroba nieprzewidywalna. U jednych pacjentów jej przebieg jest łagodniejszy, u innych prowadzi do trwałego kalectwa.
- Są osoby, które udało się wyleczyć, są takie, u których rehabilitacja pozwala funkcjonować prawie normalnie. Ale są i takie przypadki, gdzie choroba nie odpuszcza. U mnie na szczęście widać poprawę, choć lekarze mówią, że to proces na lata - nawet pięć lat intensywnej rehabilitacji - tłumaczy oławianin.
Dzięki wsparciu darczyńców udało mu się już zrobić ważne kroki - zakupił rower stacjonarny do ćwiczeń, wzmocnił mięśnie i poprawił równowagę. To jednak dopiero początek. Każdy miesiąc terapii to kolejne tysiące złotych.
Bez tej rehabilitacji nie ma szans. Dlatego każda złotówka, każdy gest pomocy ma ogromne znaczenie.
Piknik, który łączy ludzi
Piknik charytatywny w Oławie ma być nie tylko sposobem na zebranie funduszy, ale też wydarzeniem integrującym lokalną społeczność. Organizatorzy podkreślają, że to okazja, by spotkać się, porozmawiać, spędzić czas w przyjaznej atmosferze i jednocześnie pomóc.
– To będzie wyjątkowe wydarzenie, łączące dobrą zabawę z pomocą dla osoby, która teraz szczególnie tego potrzebuje - mówią.
Michał nie kryje emocji, kiedy mówi o tym, co przed nim: - Jestem pełen wiary, że się uda. Widzę, że dzięki rehabilitacji powoli wracam do sprawności. Ale wiem też, że bez pomocy ludzi nie dam rady. Dlatego zapraszam wszystkich na piknik. Razem możemy naprawdę wiele.

Napisz komentarz
Komentarze