- Początek rejsu w deszczu, ale słoneczne popołudnie, widoki i spotkanie z delfinami wynagrodziło nam poranek - relacjonują w mediach społecznościowych. - Nie zabrakło codziennych obowiązków i szkolenia ze znaków nawigacyjnych. Dzień zakończyliśmy w Skjerjehamn.
I płyną dalej...
Żaglowiec STS Generał Zaruski został zbudowany w 1939 roku w Szwecji z inicjatywy generała Mariusza Zaruskiego, do Polski trafił dopiero po wojnie. Jest on jedyny z dziesięciu zaplanowanych, bliźniaczych żaglowców, które miały szkolić adeptów żeglarstwa ZHP.
Od tego czasu na jego pokładzie przekazywano tajniki wiedzy żeglarskiej kolejnym pokoleniom młodzieży. Jedyny taki w Polsce i jeden z nielicznych w Europie, tradycyjny, drewniany kecz gaflowy, odbudowany przez miasto Gdańsk w 2012 roku, kontynuuje urzeczywistnienie idei wychowania morskiego Polaków, jaka towarzyszyła generałowi Mariuszowi Zaruskiemu.
W 1975 roku odbył rejs na Spitsbergen pod dowództwem kapitana Rościszewskiego. Generał Zaruski był pierwszym jachtem, któremu udało się dotrzeć do polskiej stacji badawczej w Hornsundzie.
W tym roku, w ramach 50. rocznicy tego pamiętnego rejsu, statek znowu wyruszył na Spitsbergen. Na etapie z Alesund do Stavenger nad Morzem Północnym w Norwegii częścią załogi będą harcerze z oławskiej XIII Drużyny Starszoharcerskiej Turystyczno-Sportowa "Invictus" drużyny. Od 11 września ten żaglowiec jest ich domem przez najbliższe 10 dni.
Po zaokrętowaniu, szkoleniu z bezpieczeństwa, pracy z żaglami na żaglowcu Generał Zaruski, 12 września wyszli w morze. Podzieleni na wachty, służbę mieli na wachcie kambuzowej i nawigatorskiej. Wieczorem przycumowali w Honnigsvag. Kolejny dzień, mimo że deszczowy, nie przeszkodził w zwiedzaniu Floro.














Napisz komentarz
Komentarze