Piszę jako zaniepokojona mieszkanka, która ma dość marnotrawstwa publicznych pieniędzy i rażącego zaniedbania miejskiej zieleni.
Od kilku miesięcy z przykrością obserwuję, jak piękne, nowe nasadzenia, giną dosłownie w oczach, zagłuszane przez nieusuwane chwasty.
Mowa tu o nasadzeniach w rejonie sklepu meblowego, gdzie sytuacja jest dramatyczna. Sadzonki, które miały upiększać nasze miasto, zamieniły się w zapomniane chwastowisko, nieplewione od ponad roku. Wiele z nich jest już praktycznie niewidocznych pod warstwą niekontrolowanej roślinności. Najlepszym dowodem na ten jest worek z chwastami, który zalega w tym miejscu do dnia dzisiejszego, będąc smutnym pomnikiem braku porządku.
Pytam wprost władze miasta i służby odpowiedzialne za utrzymanie zieleni: Jaki jest sens wydawania dużych pieniędzy na sadzenie roślin, skoro brakuje elementarnego planu ich pielęgnacji? Czy miasto zamierza co roku ponosić koszty zakupu nowych sadzonek, bo stare zostały zagłuszone przez chwasty? Ile kosztowały te nasadzenia, oraz kto jest odpowiedzialny za ich obecny, fatalny stan. Do tekstu załączam dokumentację fotograficzną, która pokazuje skalę zaniedbania.


List z pytaniami mieszkanki wysłaliśmy do Urzędu Miejskiego z prośbą o ustosunkowanie się do zarzutów. Czekamy na odpowiedź.







Napisz komentarz
Komentarze