O nowej hali potrzebnej spółce Jelcz mówiło się od dawna. Pojawiały się nawet miejscowe lokalizacje - w Miłoszycach lub Chwałowicach. Na razie nic z tego nie wyszło i nowe miejsca pracy (mowa o ponad 500) dla Jelcza powstaną w Raciborzu. 14 października Agencja Rozwoju Przemysłu, Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ), Spółka Jelcz i Raciborska Fabryka Komponentów (RFK) podpisały list intencyjny dotyczący współpracy przy zagospodarowaniu majątku Rafako.
Informacja o nowej hali dla Jelcza padła przy okazji wizyty premiera w Raciborzu. Tam Donald Tusk powiedział, że w miejscu dawnej fabryki kotłów Rafako powstanie oddział Spółki Jelcz. Jak zapowiedział, na podwoziach, które będą powstawały w Raciborzu, a są ważne z punktu widzenia polskiego wojska, będą montowane rakiety i radary. Modernizacja i zagospodarowanie hal w Raciborzu mają zostać sfinansowane z programu Narew, którego celem jest modernizacja Sił Zbrojnych RP. Program ma zapewnić osłonę wojskom i obiektom podczas ataku powietrznego.
Już dzisiaj na ciężarówkach Jelcza budowane są m.in. efektory systemów obrony przeciwlotniczej Pilica, Wisła i Narew. Od lat firma nie narzeka na brak zamówień, raczej na brak mocy produkcyjnych - obecnie realizuje umowy na dostawy pojazdów i podwozi specjalnych Jelcz dla wyrzutni rakietowych zakontraktowanych w Stanach Zjednoczonych (HIMARS) oraz w Korei Południowej (K239 Chunmoo).
- To miejsce w jakimś sensie ratuje Jelcza, który powinien produkować więcej, niż jest w tej chwili w stanie - podkreślił szef rządu.
Bardzo krytycznie do pomysłu odnosi się Łukasz Dudkowski, prezes Jelcza za czasów, kiedy krajem rządziło Prawo i Sprawiedliwość, obecnie radny powiatowy.
- To niestety sądny dzień dla miasta i fatalna decyzja dla regionu - mówi. - Okazuje się, że dwa lata opowieści polityków Platformy Obywatelskiej o rozbudowie fabryki w Jelczu i pracy dla mieszkańców Jelcza-Laskowic można włożyć między bajki. Produkcja w zakładzie, który jest historyczny dla miasta, zostaje stopniowo przenoszona poza Dolny Śląsk. Osobna sprawa to brak działań władz miasta na czele z burmistrzem Stajszczykiem, który - uwaga - "jest zaskoczony". Może, zamiast jeździć w delegacje do Korei i ciągle robić sobie zdjęcia z politykami Platformy Obywatelskiej, trzeba było jeździć do Warszawy i pokazać skuteczność, której tutaj ewidentnie zabrakło...







Napisz komentarz
Komentarze